Mam dosyć napraw. Lężę na kanapie i odpoczywam. Moja żona pyta mi się co ja robię? Więc odpowiadam: Nic! A ona wtedy złośliwie: A czy wczoraj tego nie robiłeś?
Tak, odpowiedziałem wkurzony, ale wczoraj nie skończyłem!
Zmuszony do zrobienia czegoś, założyłem nowy program w komputerze. Jest dla naszego wspólnego użytku. Wymaga także hasła do jego otwarcia. Wpisywaliśmy dane wspólnie z żoną. Na pytanie „podaj wyraz który będzie Twoim hasłem„ mówie do niej, żeby wpisać coś łatwego do zapamiętania.Napisałem - huj. Wkurwia mnie, że żona dalej się ze mnie śmieje, bo komputer odpowiedział. Przepraszam pomyłka - za krótki.
Zaczął padać deszcz. Moja żona stoi przy oknie i wygląda bardzo smutno.......
Może powinienem ją wpuścić do domu?
Zawsze jesteśmy krytykowani, wykorzystywani. A przecież być mężczyzną, oznacza wolność robienia, mówienia wszystkiego co się zechce. W każdym miejscu, w każdej chwili. o każdej porze... Cholera, żona wraca. Skończę później....I po co ją wpuściłem?