Po wakacjach zrobiło się trochę
nudno. Nic ciekawego w naszym powszednim życiu. Myślę już trochę o
czerwcowym wyjeździe do Polski. Będzie
bardzo wypełnione atrakcjami, bo czeka nas wesele Kamila i Izy a także wygląda
na to, że będziemy mieli dodatkową atrakcję. Rocznica ukończenia szkoły średniej
i w związku z tym zabawa i spotkanie się z kolegami z tych tak dawnych już
czasów. Nie wspominam ile lat, bo to wstyd.
Pogoda się poprawia i chociaż
jesteśmy daleko w tyle z wiosną, zdarzają się już cieplejsze dni. A w związku z
tym zaczęły się moje prace w ogrodzie. Trochę dodatkowego ruchu zawsze się
przyda a sprawia mi dużo przyjemności doprowadzanie naszego ogródka do stanu używalności.
Tutaj pojawia się mały
konflikt. Wiecie, że uwielbiam naturę. Lubię oglądać zwierzęta, ptaki. Robić im
zdjęcia. Ale w naszym ogrodzie niestety robią one nam bardzo dużo szkody. Nie
mogę nic poradzić na sarny, które w tym roku zjadły mi połowę krzewów przed
domem. Nic nie wychodzi z odstraszeniem dzięcioła, który uwielbia wyprowadzać
mnie z równowagi i robi dziury w ścianach domu. Są też wiewiórki, które niszczą
mi strasznie trawniki, kopiąc tam dziury, chowając swój pokarm. Z tym
problemem powinienem dać sobie radę. Kupiłem klatkę, pułapkę i już udało mi się
złapać trzy wiewiórki. Wywożę je w miejsce gdzie jest dużo drzew i tam je
wypuszczam. Może mi się uda pozbyć się przynajmniej jednego problemu.
Dzisiejszego poranka
czytałem poranny dziennik.
Jak zwykle znajdzie się jakaś wiadomość która mnie wyprowadza z równowagi.
Powinienem przestać czytać. Dzisiaj na temat strefy zero. Podano wiadomość, że
rząd dochodzi do sumy miliarda dolarów, które wypłacane są poszkodowanym w
wypadkach 11 września. Dochodzę do wniosku, że jestem jednym z nielicznych głupców, którzy dla zasady nie biorą rozdawanych pieniędzy, kiedy wszyscy inni z tego żyją. Wymieniane sumy są olbrzymie. Przypadki są
oczywiście bardzo różne. W wielu, w wypadku śmierci, pieniądze otrzymywali
małżonkowie. W innych, gdzie zostało zgłoszenie pogorszenia zdrowia, pieniądze
dostają się sami poszkodowani. Jak już pisałem wiele razy, większość to bzdura.
Żaden z moich pracowników nie jest chory.
Wielu zmarło po latach na atak
serca. To też jest przyczyną Strefy Zero? Jak to możliwe? Albo na przykład na
raka prostaty? Czy temu gazy weszły do tyłka? Nie protestował bym, gdyby tu
naprawdę chodziło o problemy z płucami i temu podobnymi. Może ktoś nawdychał
się tego wszystkiego więcej niż inni. Ale tam pieniądze zbierają za każdy
wymyślony problem. Od kaszlu do odcisków na palcach. Już 4,415 poszkodowanych otrzymało
pieniądze a na decyzje czeka 10,549 osób. Czyste wariactwo i nikt nie odważa
się zaprotestować. Nie wypada. A gdybym się do tego szaleństwa dołączył, to
może nie musiał bym czekać na emeryturę tylko teraz już siedziałbym wygodnie w
fotelu w moim ogródku i planował następny wakacyjny wypad, bo znudzony był bym
siedzeniem w domu.
Muszę powiedzieć, że Polacy
nie zostają w tyle w wypadkach sądzenia się. Bardzo często czytając o
zwariowanych sprawach sądowych, zauważa się nasze nazwiska. Tak też jest w
ostatniej, słynnej sprawie. Kiedy przyjechałem do Stanów, pracowaliśmy z żoną w
restauracji Kiev. Ona jako kelnerka a ja kucharz. Dobrze, dobrze. Nie ma się z
czego śmiać!
Kiev znajdował się na rogu
Drugiej Alei i Siódmej Ulicy. Właśnie w tym miejscu, na drugim rogu tego samego
skrzyżowania, tydzień temu zapadł się budynek po wybuchu gazu. Tam też była
restauracja. Podobno ktoś nielegalnie podłączał gaz i to było przyczyną wypadku.
Uszkodzone zostały dwa budynki obok. Cudem, zginęło tam tylko dwie osoby ale
wielu zostało rannych.
Nasz "Kiev" był w budynku na rogu po lewej stronie zdjęcia.
No i już pojawiła się sprawa w sądzie
o odszkodowania. I znów absurd. Nie od tych najbardziej poszkodowanych. W tym
wypadku żadne pieniądze nie pomogą rodzicom w bólu po stracie pary młodych
ludzi którzy tam zginęli. Dwie panienki, w tym Polka Anna Ramotowska, tak się przestraszyły (mieszkały kilka budynków dalej), że nie są w stanie normalnie żyć. Wyprowadzają się z Nowego
Jorku i będą próbowały dojść do siebie, w innym mieście. Ciekawe, że następnego
dnia, miały wywiad w telewizji i wyglądały pięknie. Makijaż, ładnie ubrane, uśmiechnięte.
Tak też zresztą wyglądają na zdjęciach w prasie. Jakoś nie można zauważyć tego
panicznego strachu przed Nowym Jorkiem i ich załamania nerwowego.
Dobrze, że nie zostałem sędzią, bo nie tylko żebym wyrzucał takich z sądu,
to dawał bym kary pieniężne za naciąganie miasta na niepotrzebny koszt.