Piątek – 30 Sierpień
Jedziemy na lotnisko. Tym razem wszystko poszło bardzo sprawnie i o godzinie 13 jesteśmy w Stambule.
Przedmieścia miasta są brzydkie, chociaż dość zadbane. Bliżej hotelu, przejeżdżamy przez dzielnicę z małymi uliczkami i nie wygląda to na miejsce gdzie chciałoby się pospacerować. Jeszcze kilkanaście minut i podjeżdżamy pod hotel. Tytanic. Tak się nazywa. Mam nadzieję, że nie zatonie, czy rozpadnie się w czasie naszego pobytu. Na szczęście jest to nowy budynek. Pokój bardzo ładny i wygodny, ale nie można tu palić i nie ma balkonu. Na papierosa trzeba więc wjechać na 11 piętro i wyjść na zewnętrzny taras. To trochę duży kłopot. Same okolice tez nie bardzo ciekawe.
Wychodzimy na miasto. Nie ma tu dużo do zobaczenia, ale większość hoteli jest w tej dzielnicy. Jest to dzielnica handlowa i dużo ulic ze sklepami. Dochodzimy do tej głównej. Nie ma tam pojazdów mechanicznych, oprócz tramwaju. Idziemy w tłumie tysiąca osób.
Nie zależy nam na żadnych zakupach, więc nie jest to dla nas atrakcyjne miejsce. Postanawiamy wracać. W drodze powrotnej wstępujemy do jednej z restauracji. Trochę znudzeni tureckim jedzeniem Elaine i ja zamawiamy pizzę a Wiesia rybę.
Okazuje się później, że nas naciągnęli i dostała rybę na kilka osób. Oczywiście koszt też dorównywał wielkości dania i portfel został uszczuplony o 120 dolarów. Teraz wiemy, że tutaj panują inne prawa niż w podmiejskich terenach i trzeba uważać. To nie jest ta sama Turcja, która poznaliśmy w pierwsze dni.
Sobota 31 Sierpień
Dzisiaj mamy zobaczyć najważniejsze i najpiękniejsze zabytki Stambułu czyli dawnego Konstantynopola skąd pochodzi sławna Konstantynopolitanczykiewiczowna (ha, ha). Jeszcze to pamiętam.
Pierwsza osada notowana przez historię powstała tu 680 lat przed nasza erą. Początkowo miasto nazywało się Bizancjum a w roku 330 po przebudowaniu zostało nazwane Konstantynopol. Dopiero w 1930 nazwę zmieniono na Stambuł. Położony jest nad cieśniną Bosfor. Mała część leży w Europie a większość po Azjatyckiej stronie. Cieśnina z morzem Marmara łączy Morze Śródziemnomorskie z Morzem Czarnym
Dojeżdżamy do pierwszego celu - Błękitny Meczet. Zbudowany w 1615 roku a budowa jego trwała 7 lat. Ilość minaretów, wież, zależna była od tego kto go budował. Tylko władcy mieli prawo do postawienia czterech minaretów. Ten ma aż sześć i chociaż wybudowana została przez sułtana, wzburzyło to wszystkich wiernych. Przebaczyli mu dopiero po tym, jak wysłał swoich ludzi i wybudował dodatkowy minaret (siódmy) w najświętszym dla nich miejscu – Haram Meczet w Mekce.
Sobota 31 Sierpień
Dzisiaj mamy zobaczyć najważniejsze i najpiękniejsze zabytki Stambułu czyli dawnego Konstantynopola skąd pochodzi sławna Konstantynopolitanczykiewiczowna (ha, ha). Jeszcze to pamiętam.
Pierwsza osada notowana przez historię powstała tu 680 lat przed nasza erą. Początkowo miasto nazywało się Bizancjum a w roku 330 po przebudowaniu zostało nazwane Konstantynopol. Dopiero w 1930 nazwę zmieniono na Stambuł. Położony jest nad cieśniną Bosfor. Mała część leży w Europie a większość po Azjatyckiej stronie. Cieśnina z morzem Marmara łączy Morze Śródziemnomorskie z Morzem Czarnym
Dojeżdżamy do pierwszego celu - Błękitny Meczet. Zbudowany w 1615 roku a budowa jego trwała 7 lat. Ilość minaretów, wież, zależna była od tego kto go budował. Tylko władcy mieli prawo do postawienia czterech minaretów. Ten ma aż sześć i chociaż wybudowana została przez sułtana, wzburzyło to wszystkich wiernych. Przebaczyli mu dopiero po tym, jak wysłał swoich ludzi i wybudował dodatkowy minaret (siódmy) w najświętszym dla nich miejscu – Haram Meczet w Mekce.
Ponieważ to jest nie tylko atrakcja turystyczna ale czynny meczet, można tam wejść tylko zgodnie z tradycją muzułmańską. Trzeba zdjąć buty a kobiety musza okryć ramiona i głowę, do czego służą błękitne chusty wypożyczane przy wejściu. Jest też wydzielona cześć na modlitwy. Imponująca budowla różniąca się bardzo od naszych katedr i kościołów.
Zaraz po tym idziemy do pałacu Topkapi. Była to rezydencja sułtanów przez ponad 400 lat od 1450 roku. Sławę w naszym świecie dał mu amerykański film o tej samej nazwie Topkapi, gdzie złodzieje planują kradzież sztyletu wysadzanego szmaragdami. Oczywiście odnajduję go w jedynych z galerii z bronią i biżuteria.
Przechodzimy przez różne pomieszczenia gdzie można oglądać stroje w które się ubierali, bron, biżuterie. Także budynki haremu, przyjęć i różne inne.
Zaraz obok znajduje się jeden z cudów architektury. Agia Sophia. Zbudowany przez Cesarza Justyniana w 537 roku a budowa trwała tylko 5 lat. Jako inżynier nie mogę się nadziwić. Nawet teraz byłoby to trudne do wykonania. Główna kopuła to arcydzieło. Wznosi się na wysokość 55 metrów a jego średnica 33 metry. Przez lata była jedna z najważniejszych świątyń chrześcijańskiej religii. Później przeszła w ręce muzułmanów. Na szczęście nie zniszczyli oni większości oryginalnych mozaik tylko przykryli je warstwą cementu i na to nałożyli swoje. Kiedy Ataturk, stworzył obecną Turcję, postanowił oddać ten obiekt dla wszystkich. Zdjęli większość muzułmańskich mozaik i odkryli chrześcijańskie ornamenty. Teraz jest to muzeum i można podziwiać dekoracje związane z obydwoma religiami.
Wychodzimy i udajemy się do podziemia. Tutaj były olbrzymie zbiorniki wodne. Na wypadek wojny, Konstantynopol miał przez to olbrzymie zapasy wody pitnej, której tylko w tym miejscu mogło być aż 80000 ton. Dziesiątki, setki kolumn o wysokości około 20 metrów, podtrzymujące sklepienie a nad nimi zbudowane jest miasto. Teraz jest tu tylko woda na metr głęboka ale kiedyś była do samego sklepienia.
Czas na krótki przystanek i lunch
i kończymy wycieczkę w największym bazarze w Turcji. Całość to olbrzymi budynek, złożony z kolumn, ścian i dachu. Tysiące sklepików w których można wszystko znaleźć. Złoto, srebro, kosztowności, antyki, wyroby ze skory, metalu etc. To naprawdę labirynt i bez przewodnika łatwo by było się zgubić.