Monday, July 10, 2017

Karaoke party

   W ubiegłą sobotę, mieliśmy spotkać się z przyjaciółmi u Małgosi i Johna. Z powodu możliwych opadów deszczu, przenieśli to na niedzielny wieczór. Nie jest to najlepszy dzień na przyjęcia, bo wielu z nas wstaje do pracy wcześnie rano. Okazało się jednak, że wszyscy przyszli. Tylko szybko się zwijali do domów.
W towarzystwie naszym jest wielu, którzy mają różne talenty, jednej rzeczy nikt nie potrafi - śpiewać. A okazało się, że ma być to wieczór karaoke. Był nawet specjalny DJ, który to prowadził. Przez długi czas nikt nie decydował się na występy. Dopiero alkohol dodał odwagi najodważniejszym. Mam uchwycone kilka momentów na telefonie, ale nie chcę nikomu robić przykrości i umieszczać tego na internecie. Oczywiście mnie przy mikrofonie nie zobaczono. Rozwarzaliśmy z kolegami o czasie w jakim zareagują sąsiedzi. Impreza odbywała się na dworze. Głośną muzykę można jeszcze znieść, ale to było trochę gorsze. 
  Wyszedłem po godzinie 22-giej. Właśnie wtedy pod dom podjechała policja. Szybko zadzwoniłem do jednego z przyjaciół. Skończyło się tylko na ostrzeżeniu.
     Nie myślę, że ktoś jeszcze kiedyś będzie chciał zorganizować karaoke party.

Kolejne zdjęcia z przeszłości.



Dziwnie ogląda się zdjęcia na których są Ci co od nas odeszli. Mama z księdzem Wudarskim, brat i siostra ojca, Kaziu i Jadzia 



Z tyłu tego zdjęcia napisane było: Sądzę, że mnie poznasz. Pokaż dzieciakom czy mnie poznają.
To dziadek po zakończeniu II Wojny Światowej w Armii Polskiej w Anglii.