Thursday, November 27, 2014

Thanksgiving

   Święto Dziękczynienia. 
   Większość dnia to gotowanie. Wszystkim zajmuje się Wiesia z Elaine, ale główna rzecz, czyli pieczenie indyka należy do mnie. Opiszę więc jak go zrobić. Może Wam też się zechce pewnego dnia go zrobić. A polecam, bo naprawdę pyszny.  
    Po umyciu i oczyszczeniu indyka, wkładamy do otwartych części  przygotowane nadzienie. Ja wpycham to najpierw od tyłu.

Po wypełnieniu zaszywamy. My mamy takie metalowe igły, które przeszywamy przez skórę i potem ściskamy to wszystko przygotowanym sznurkiem.
 



Następnie odwracam ptaka i robię to samo od strony szyi.
 

Gotowego wkładamy do naczynia i najpierw wlewam gorącej wody na dno ale żeby nie dotykała indyka, a potem dokładnie smaruję rozpuszczonym masłem.
 

Teraz do piekarnika i temperatura ustawiona na 325 stopni.
 

Garnek przykrywam i tak piecze się przez trzy godziny. Oczywiście czas zależy od wielkości indyka. Mój ma 9 kilo, więc całość piecze się około 5 godzin. 
Po tych 3 godzinach wygląda tak. 
 

Teraz go odkrywam i polewam dobrze tym co znajduje się pod nim, czyli wodą z masłem. Robię to co pół godziny. Szybko, żeby piekarnik nie wystygł, ale dokładnie. Jak widzieliście na pierwszych zdjęciach, skrzydełka przypinam do indyka. Jak tego nie robiłem to na zewnątrz często się przypalały. 
   A tak wygląda już gotowy do jedzenia. 
 

Teraz co do nadzienia. Każdy robi inaczej. Amerykanie przeważnie wypychają go kupionym w sklepie gotowym nadzieniem. Ale my tego nie lubimy bo jest za suche. Są to pokruszone grzanki z dodatkami jak bekon, przyprawy, etc. Ale większość to chleb.
 Wiesia miesza to kupione w sklepach ze zmielonym bekonem, smażona polędwica, wątróbką, rodzynkami. Dużo warzyw. Gotowana marchewka, seler, smażone grzyby z czosnkiem, smażona cebula. I to mieszamy z dwoma ubitymi jajkami, Oczywiście bez cukru. Ale tutaj każdy może sobie wymyśleć swoje. Ważne żeby to było wewnątrz indyka, wtedy piecze się razem i nabiera specyficznego smaku.
 
 
 Najważniejszy jest też sos, którym polewany jest indyk i nadzienie. Ale to już Wiesia zna dokładnie, bo sama go wymyśliła. Każdy z Was prawdopodobnie potrafi taki sos  zrobić. Woda z ugotowanych warzyw, które są później zmiksowane z dodanymi grzybkami z polski na drobną papkę. Dodana śmietana. Coś takiego.
Piszę to wszystko bardzo szybko, bo pomiędzy pieczeniem i przygotowaniami. Mam nadzieję, że czegoś nie opuściłem. 
   Teraz tylko postawić to na stół. Nieraz stawiamy całego a często już kroję go na kawałki, bo nie trzeba przeprowadzać całej operacji krojenia tylko zacząć natychmiast jeść.
 

A dodatki to nasze polskie ziemniaki ale także ziemniaki na słodko czyli yamsy.
Też według przepisu Wiesi. Najpierw ugotowane. Można dzień wcześniej. Po zdjęciu skóry mielimy w maszynce z dodatkiem trochę soli i małej ilości kwaśnej śmietany. Wkładamy do do garnka i pieczemy ale pokrywamy przygotowanymi orzechami włoskimi. Orzechy najpierw zalewamy gorącą wodą. Po godzinie wyciągamy i kroimi na drobne kawałki. Pokrywamy je roztopionym masłem ale zaraz po tym je lekko wycieramy. Mieszamy z brown raw suger, czyli brązowym cukrem i wysypujemy na przygotowane yamsy.
 

Gruszki na słodko z przepisu naszej babci.
 

Żurawina wymieszana z brzoskwinia (nie świeże ale te trochę wysuszone).

A na zakończenie obowiązkowy amerykański apple pie na ciepło z lodami. 
 

Już nic nie mogę pisać, bo nie mieszczę się w mój fotel przy komputerze. Trzeba iść się położyć.



Wednesday, November 26, 2014

Przygotowania do Święta Dziękczynienia


    Jutro Święto Dziękczynienia, czyli gotowanie, pieczenie indyka, napychanie żołądka i tradycyjnie obejrzenie jakiegoś filmu. Prawdopodobnie wszyscy w jakimś momencie zaśniemy. Wspominałem już o tym, że zawsze po zjedzeniu indyka bardzo nam się chce spać. Podobno indyk zawiera dużo tryptofanu a to powoduje senność. Nie wiem czy to prawda, może to jest po prostu reakcja na zjedzenie olbrzymiej ilości pokarmu i ogarnia nas leniwość.
     Ostatnie dni przyniosły nam bardzo zmienna pogodę. Dwa dni temu mieliśmy 21 stopni Celsjusza a dzisiaj pada deszcz i później ma zamienić się w śnieg. Zresztą już widać trochę zamrożonego deszczu.
    Wiesia wróciła do domu bardzo późno i była cala podrażniona. Okazało się że siedziała w autobusie 3 godziny z czego dwie w tunelu Lincolna. Czarni z pomocą białych demokratów i liberałów wyszli na ulice Nowego Jorku z protestem przeciw decyzji sądu w mieście Ferguson. Między innymi zablokowali przejazd do tunelu i wszyscy musieli siedzieć w samochodach przez ten czas.
    Sprawę tą opisywałem. Policjant zastrzelił czarnego dwudziestolatka, który przed ich spotkaniem obrabował sklep i w czasie konfrontacji z policjantem  został zastrzelony. Po wielu dniach wysłuchiwania świadków, ława przysięgłych zdecydowała że nie ma wystarczająco  dowodów żeby oskarżyć policjanta. Wiele razy możemy się z czymś nie zgadzać ale mamy system prawny, który trzeba szanować. Niestety idzie to tylko w jednym kierunku. Kiedy sprawa jest na niekorzyść czarnego, natychmiast znajdują się grupy, które wychodzą na ulice, niszczą, palą, kradną. Ponieważ rząd obawia się więcej protestów, przeważnie są tylko drobne aresztowania i szybkie zwolnienia. Ciekaw jestem co by się działo, gdyby biali wyszli na ulice po sprawie OJ Simpson, który był uniewinniony za zamordowanie białej żony. Gdyby biali wyszli i zaczęli palić samochody, rabować sklepy? To by była historia! Wtedy prasa by się obudziła. Biali wandale, rasiści burzą porządek naszego kraju!  Jak długo będziemy jeszcze akceptować tą sytuację? Nikt tego nie wie.
   Rozmawialiśmy z siostrą o filmach w sezonie świątecznym. My zawsze lubimy oglądać te, które bardzo lubimy i wiele z nich  znamy już prawie na pamięć. Wiele z nich to bardzo stare produkcje ale są też i nowsze.

Białe Boże Narodzenie (1954) Film opowiada historię dwóch utalentowanych piosenkarzy (Bing Crosby i Danny Kaye), którzy po zakończeniu II wojny światowej łączą swe siły, by stać się rewelacją sezonu. Kolejnej zimy dołącza do nich żeński duet (Rosemary Clooney i Vera-Ellen), z którymi wyruszają na wielkie świąteczne tournee do Vermont.

-
Gospoda świąteczna (1942) Jim, Ted i Lila tworzą nowojorski tercet taneczno-wokalny. Obydwaj mężczyźni kochają piękną Lilę i pragną ją poślubić. W Wigilię Bożego Narodzenia zjawia się w Nowym Jorku, by przedstawić swoim przyjaciołom nowy pomysł - chce przekształcić swoją posiadłość w gospodę, czynną tylko w święta. Wspaniała piosenka Irvinga Berlina "White Christmas" w wykonaniu Binga Crosby'ego.

-
To wspaniałe życie(1946) George Bailey czuje się niepotrzebny i postanawia popełnić samobójstwo. Ratuje go anioł stróż, który pokazuje mu, jak świat by wyglądał bez niego.

-
To właśnie miłość(2003) Dziesięć historii o miłości, a każda w
innym wydaniu. Romantyczna komedia.

-
Wigilijny show(1988) W wieczór wigilijny trzy duchy uświadamiają bezwzględnemu producentowi telewizyjnemu wartość Świąt Bożego Narodzenia.

-
Prezent pod choinkę(1983) Ralphie Parker to młody chłopiec, dorastający w latach czterdziestych, którego wielkim marzeniem jest otrzymanie na gwiazdkę karabinka marki Red Rider.

-
Scrooge(1951) Jedna z adaptacji "Opowieści wigilijnej" Dickensa. Głównym bohaterem tej historii jest Ebenezer Scrooge (Alastair Sim), skąpy, londyński bankier.

-
Cud na 34 ulicy(1947) Sieć sklepów Macy'ego organizuje coroczną przedświąteczną paradę. Z powodu niedyspozycji zatrudnionego Św. Mikołaja, zaangażowany zostaje sympatyczny staruszek, Kris Kringle, który utrzymuje, że jest prawdziwym Świętym Mikołajem.

-
Ja cię kocham, a ty śpisz(1995) Lucy jest kasjerką w metrze, która ratuje życie Peterowi. W szpitalu zostaje uznana za jego narzeczoną.

Monday, November 24, 2014

Nowe instrumenty muzyczne


  Kilka dni temu na Internecie oglądałem interesujący filmik. Zaciekawiło mnie to i poszukałem czegoś więcej na ten temat.
     Lubię słuchać prawie każdego rodzaju muzyki. Może tylko Rap jest nie do przyjęcia. Oczywiście muzyka łączy się z wykonaniem a to z instrumentami.  Całe życie przyzwyczajeni jesteśmy do tych stałych i znanych jak fortepian, skrzypce, gitara, etc. W latach muzyki klasycznego rocka pojawiły się elektroniczne dodatki. I tak organy, gitary zaczęły wydawać nowe dźwięki. I tak zostało do tych czasów. Okazuje się jednak, że ludzie cały czas próbują znaleźć coś nowego. Nie zawsze im wychodzi ale w kilku wypadkach może nas to zaciekawić a w kilku zabawic. Załączam poniżej najnowsze instrumenty muzyczne.
   Nie zmuszam nikogo do oglądania całości, ale w tym wypadku początek jest trochę nudny ale później pojawiają się niesamowite dźwięki.
Yaybahar


Spacedrum


Seaboard


Eigenharp


Glass Armonica


Monster Tubulum


Saturday, November 22, 2014

Photoshop

  Dzisiaj skończyłem robienie portretów z imprezy Halloweenowej. Będą one cześcią filmu z naszej zabawy i na razie ich nie pokażę. Ale załączę jedno z nich. Pokażę co muszę zrobić, żeby moi goście byli zadowoleni. No więc. 
   Zaczynam zawsze od wybranego zdjęcia z daną osobą. Próbuję znaleźć fotkę na której ta osoba wygląda ładnie, jest dobrej jakości no i najważniejsze osoba ta jest w całości. Niestety tu był mój nawiększy problem. Wiele z nich było tylko cześcią. Ludzie ustawiają się do zdjęcia w grupach, z partnerem. Połowa z nich jest zawsze za inną osobą, zakryta. Tutaj jest jeden przykład. Poniżej wybrane zdjęcie.
 

   Kiedy już wiem w jakiej pozycji stoi lub siedzi ta osoba, wyszukuję odpowiednie zdjęcie które będzie służyło jak główne tło. W tym wypadku wybrałem to

Następnie wycinam ją z naszego zdjęcia.
Ja widać brakuje lewej ręki i część jej boku. Szukam innego zdjęcia gdzie te części ciała są widoczne, podobnie wycinam i dokładam do tego zdjęcia. Wiąże się z tym wiele operacji. Dostosowanie rozmiarów, domalowania części stroju lub ciała, których dalej brakuje i później połączenie tego w całość. I taki jest wynik.
 
 Teraz wracam do głównego tła i usuwam z niego to co mi jest nie potrzebne. W tym wypadku głównego pirata. Zamalowuje miejsce w którym był, tym samym czym jest jego okolica.
 
 
Nakładam na to tło wybraną osobę.
 


Zmieniam orginalny tytuł.

 
 
Dodaję na dole mgłę.
 
 
I na zakończenie przykrywam ją także delikatną mgą, żeby wyglądała podobnie do innych postaci i pasowała do całości. I tak wygląda ostateczne product.
 


Oczywiście każde zdjęcie to inny problem. Samo wybranie odpowiedniej sceny do wybranej osoby sprawia dużo trudności. Szczególnie jak ktoś ma kostium nie związany z niczym charakterystycznym. Wtedu muszę improwizować. Technicznie też mógłbym je poprawić ale miałem do zrobienia takich portretów powyżej 40-ciu, więc nie mam na to tyle czasu. 
Jak to wyszło ocenicie sami jak skończę film.
 
 

Friday, November 21, 2014

Fotografie


Co jakiś czas dostaję lub znajdę na Internecie piękne zdjęcia. Zamieszczam tu kilka wartych poświęcenia chwili i ich obejrzenia. Niektóre z powodu ciekawych zjawisk inne po prostu artystycznie doskonale.


Gęsty rój szarańczy zasłania widok pól na Madagaskarze.


Jeleń w mgle Londyńskiej dzielnicy Richmond Park


Zakintos Island, Grecja.
Woda jest tak czysta, ze wygląda jakby łódź unosila się w powietrzu.



To dzieje się ze ludzką skórą, kiedy uderzy w nas piorun!


Niewiarygodny kamuflaż gekona.


Niesamowita opowieść o lojalności kobiety do jej konia. Nicole Graham, która cieszyła się jazdą konną, została z nim przez okres kiedy ratownicy walczyli przez trzy godziny, aby go wyciągnąć.


Jest to Niebieski smok, ślimak morski znajdowany w wodach tropikalnych na całym świecie.


Dziwne i piękne oczy kotka, z Łowecza, Bułgaria


Tak wygląda piasek z oceanu, gdy jest powiększony 250 razy



Młode Słonie Morskie na wyspach Południowej Georgii



Przezroczyste skorupy maleńkiej Cypridina hilgendorfii, znalezione w wodach przybrzeżnych i piaskach Japonii, przechowują stworki, który emituje świetlistą niebieską, substancję gdy je podrażnimy. Podczas II wojny światowej, Japończycy zbierali te stworzenia dla żołnierzy. Używali je oni podczas czytania map i wiadomości w nocy.

Thursday, November 20, 2014









    Krótko. Dodatek do poprzedniej strony mojego bloga. Zapomniałem o najważniejszej zmianie w prawach naszego kraju. Od dziesiątek lat zwalczane są tutaj papierosy. Są nawet miasteczka, które wprowadzają całkowity zakaz ich sprzedawania. Ale, cały kraj wpadł w euforię zatwierdzania palenia marihuany. Papierosy szkodzą, marihuana nie!? Mało tego pomaga ludziom w pokonaniu bólu. I tak wiele stanów już ją zalegalizowało. W Nowym Jorku usunięto kary za jej posiadanie, jeśli nie przekroczy się określonej wagi. I sam burmistrz i szef policji reklamuje to nowe prawo pokazując ilość legalnego narkotyku.


     Główny powód tej legalizacji?  Oczywiście pieniądze. Za złapanie z większa ilością, nie będzie kary więzienia , tylko kary pieniężne. Oczywiście jest to przygotowanie do legalnej sprzedaży i oczywiście podatków. Nie posiadam tegorocznych danych, ale w 2011 podatki na papierosy przyniosły rządowi 50 miliardów dolarów zysku. W tym samym roku wszystkie stany zarobiły na tym 22 miliardy. I każde miasto także ma swoje podatki. W Nowym Jorku paczka papierosów kosztuje od 9 do 13 dolarów. Z tego około 6 dolarów  to podatek.
    Jest to najlepszy biznes dla naszego kraju i to bez żadnego wysiłku. Papierosy są krytykowane bo tak trzeba. Oczywiście są szkodliwe dla zdrowia. Ale przy okazji zbiera się przy tym coraz więcej pieniędzy. Nie dziwię się więc, że tak chętnie reklamują narkotyki, bo to będzie następny świetny zarobek. Zresztą coraz więcej miast i stanów legalizuje także hazard.
       W ostatnie kilka dni mieliśmy dużo szczęścia, bo w naszym stanie Nowy Jork spadło kilka metrów śniegu a dzisiaj i jutro ma jeszcze dosypać z pół metra. Ładnie to wygląda jak się patrzy na zdjęcia ale lepiej tego nie przeżywać.





Wednesday, November 19, 2014

Najnowsze prawa w Nowym Jorku



Już kilka tygodni po wyborach i tak jak się spodziewałem nic się nie dzieje.
Prawdopodobnie w Polsce jest podobnie. Tak naprawdę my jako obywatele się nie liczymy. Wszyscy politycy dbają tylko o siebie. Przed wyborami śpiewają pieśni o ich działaniach w przyszłości i melodia jest napisana pod nasz gust. Później robią to co im się podoba. Wszystkie partie polityczne są do siebie podobne. My po prostu wybieramy mniejsze zło. Teraz będą się działy cyrki w rządzie. Prezydent wprowadzi nowe prawo, kongres zablokuje. Na drugi dzień kongres przegłosuje ustawę a prezydent postawi veto. I nikt nie zapyta się nas co o tym sądzimy. Najlepiej więc wyłączać dziennik telewizyjny a włączyć „Czterech Pancernych i Psa”. Bo chociaż to też była propaganda, to dobrze zrobiona i mamy do tego sentyment z dzieciństwa.

Zresztą coraz więcej głupich praw zostaje ustanowionych. I jakby dobrze się im przyjrzeć i poszukać prawdy to znaleźlibyśmy prawdzie powody ich ustalenia. Bo ten który nam podają nie zawsze jest prawdziwy.

W Europie już od dawna były ostrzegawcze napisy na papierosach o ich szkodliwości. Później pojawiły się zdjęcia dziur w płucach i innych strasznych obrazkow związanych z paleniem. W tym wypadku nie mam z tym problemu, bo chociaż sam palę, wiem że to jest szkodliwe. W Nowym Jorku idą dużo dalej. Od dawna na każdym produkcie żywnościowym podawane są wszystkie informacje na ich temat. Czyli ilość kalorii, soli, cukru, etc. To miało sens. Zawsze warto sprawdzić co się je. Wchodząc do restauracji, wybrać można sobie jedzenie o niskich kaloriach jak ktoś jest na diecie, albo nie dbając o to zjeść podwójnego Big maca. Teraz na każdej puszce z sodą coli i innych produktów, będą drukowane ostrzeżenia, podobne jak są na papierosach. To już uważam za niepotrzebna głupotę i marnowanie czasu polityków na idiotyczne sprawy, zamiast zajęcia się czymś poważniejszym. Bo jak ktoś widział na puszcze ilość kalorii i go to nie przestraszyło to naprawdę napis że cukier szkodzi coś zmieni? Chyba że zaczną załączać zdjęcia. I tak będzie można zobaczyć 200 kilowego mężczyznę w majteczkach kąpielowych z napisem „Czy tak wyglądasz? Jeśli tak, to jesteś obrzydliwy a jeśli nie to pijąc tą kolę tak będziesz wyglądał!” I prawdopodobnie jak będę miał ochotę to dalej ta sodę wypiję, tylko będę miał dodatkowy ubaw przy czytaniu tych bzdur. A cena koli podskoczy o następne kilka groszy, bo firmy będzie to drukowanie kosztowało dodatkowe pieniądze.

Jak już kiedyś wspominałem, nowy burmistrz Nowego Jorku wprowadził zakaz zatrzymywania podejrzanych osób i ich sprawdzenia czy nie posiadają broni lub np. narkotyków. My jesteśmy oburzeni, bo prawo to było jednym z powodów, że jedno z największych miast na świecie, było jednym z najbezpieczniejszych. Kilka tygodni temu nasz władca wprowadził nowe prawo, które ponownie pozwala na zatrzymanie podejrzanych osób. Czyli wszystko jest w porządku? Nie bardzo. Zatrzymanie takiej osoby będzie się wiązało z kilku dodatkowymi wymaganiami.

Dawniej policjanci podchodzili do podejrzanego, prosili o dokumenty, delikatnie obmacali kieszenie i torby czy nie ma tam czegoś nielegalnego i po chwili człowiek ten był wolny. Teraz musza go ładnie poinformować że będzie przeszukany. Muszą mieć kamerę filmową i nakręcać całość. Podejrzany musi być też poinformowany, że w każdej chwili może odmówić tego przeszukiwania. To jest kompletny idiotyzm. Wyobraźmy sobie, że idzie taki z pistoletem w kieszeni. Policjant widzi coś nie tak. Zanim znajdzie drugiego z kamerą, po wyczytaniu mu jego praw już może być zastrzelony lub tamten musi być puszczony bo nie zgadza się na rewizję i spokojnie oddala się, żeby obrabować bank? Ci wszyscy wymyślający te prawa musieli kończyć dużo lepsze szkoły niż ja. Dwóch rzeczy nie mogę rozpracować i zrozumieć: teorii Einsteina i tych wszystkich demokratycznych praw.

Wednesday, November 12, 2014

Zdrowie




     
Ostatnio zaniedbuję mój blog. Z dwóch powodów. Po pierwsze po pracy siedzę przy komputerze i pracuję nad filmem z Halloween. Po drugie nic ciekawego się nie dzieje a nie będę pisał o kłopotach z żoną.  Ale jak już wspominam:
-       Kiedy wybieraliśmy się na plażę, żona powiedziała:
-       Kochanie, chciałabym założyć na plażę coś takiego, żeby nikt nie mógł oderwać ode mnie wzroku.
-       Łyżwy se załóż – odpowiedziałem
-       I znów była awantura
Po dzisiejszej pobudce, znalazłem się w łazience i po spojrzeniu w lustro poszedłem na wage. Trochę mi przybyło.  Przyszła mi taka myśl, że wszyscy żyjemy w swoim odrębnym świecie, którego granice sami sobie wyznaczamy. I tak właśnie stając przed lustrem, widzimy siebie takiego jakiego chcemy zobaczyć. Zawsze znajdzie się wytłumaczenie.
      Ile razy widząc, że wałki tłuszczu zwisają mi z boków, nasz mózg tłumaczy nam szybko, że nie jest jeszcze tak źle. Przypatruję się uważnie lustrzanemu odbiciu i dochodzę do wniosku, że jak dojdzie mi następny wałek to będę musiał iść na ścisłą dietę, ale na razie nie wygląda to tak źle. I granica ta często się przesuwa. Wiadomo, że mózg jest naszym dobrym przyjacielem i oszukujemy się razem, wierząc w tą bzdurę. Zresztą dzieje się tak w wielu innych przypadkach i dobrze, bo inaczej na naszej planecie żyło by miliony nieszczęśliwych ludzi. Nie każdy z nas jest przystojny, ładny. A jednak wszyscy dochodzimy do tego samego wniosku, że może inni są tacy ale ja!? Świetnie wyglądający przystojniak. Nieraz widzi się na ulicy takiego wykręconego w każdą stronę, z twarzą Frankensteina a on idzie i zachowuje się jakby był tym który modeluje do Playboya. Mało tego. Obok niego idzie dziewczyna, która wygląda jak z Playboya. I wtedy zazdrość daje znak. Czemu z tym brzydalem a nie ze mną. Tłumaczymy sobie oczywiście, że facet musi mieć kasę i niedopuszczamy myśli, że ma on może dużo lepszy charakter niż my.
      Jedynym wyjściem obudzenia się z tego snu, jest kogoś reakcja lub czegoś ze świata zewnątrz naszego. Czyli komentarz koleżanki: hej, troszeczkę Ci ciała przybyło!? Lub proste wejście na wagę, której zresztą unikamy na codzień. Zawsze znajdę drogę, żeby obok niej nie przechodzić, albo spieszę się na coś i nie mam czasu na nią wejść.
     Zresztą ten nasz światek odnosi się do wielu innych dziedzin. Tak zauważamy każdą głupotę, którą robi nasz kolega, sąsiad. Natychmiast się oburzamy, nie chcemy się więcej z nim widzieć. A w innym czasie robimy to samo w ich kierunku i oczywiście mamy wytłumaczenie, czemu to zrobiliśmy. Przecież my mamy powód! A ten skurczybyk zrobił to bez powodu. Tu właśnie można pokazać jak genialny jest nasz mózg, który nam wszystko może w logiczny sposób wytłumaczyć.
     Z wiekiem, nasz świat się zmienia. To co było normalne w młodości, nieraz jest nie do przyjęcia w wieku dorosłym. W okresie średniej szkoły w naszych oczach kobieta 40-letnia,  była stara, pomarszczona, napewno nie w naszym typie. Teraz 40-latka wygląda jak gwiazda filmowa. Kiedyś nie udając się na imprezę, którą zorganizowano na na drugi dzień po innej zabawie, byłoby grzechem. Teraz nie chce nam się iść nawet na tą pierwszą. Oczywiście tłumaczymy to sobie wiekiem i znajdujemy każdą lepszą wymówkę żeby się od tego wykręcić. Ale to wszystko tylko jest kontynuującym wymysłem naszego umysłu, który dba żeby rozleniwione, podstarzałe ciało miało dużo dobrego wypoczynku. Bo jak się zaprzemy i wybierzemy się jednak na ta imprezę, to jesteśmy z tej decyzji bardzo zadowoleni, chociaż trochę zmęczeni. Wiadomo wiek.
      A lata które przeżyliśmy dają o sobie znać.
Pamiętacie, jak myło się stopy? Bardzo prosto. Podchodziło się do umywalki, podnosiło się jedną nogę. Zaznaczam, że bez problemu można było ustać na jednej, nawet długą chwilę. I bez problemu stopa znajdowała się wewnątrz miski. Mało tego. Trzymając tam nogę, można było się obrócić i zdjąć ręcznik z drugiej strony łazienki do jej wytarcia. Teraz już w momencie jej podnoszenia, ciało zaczyna wykonywać ruchy jak na huśtawce. Dociągniemy dwoma rękoma tą stopę na wysokość bliską brzegowi umywalki i tutaj gira dalej nie chce się wygiąć. A jak przypadkiem wepchniemy ja silą do tej muszli to przy jej wyciąganiu wołamy o pomoc żonę, żeby przyniosła stołeczek.
     Mycie pleców to następne wyzwanie. Może mnie już pamięć zawodzi, ale pamiętam jak  mogłem wygiąć jedną rękę nad ramieniem a drugą od dołu i palce spotykały się na plecach. W ten sposób mogłem umyć każdy kawałek mojej niewidocznej części ciała, czyli pleców. Teraz samo podniesienie ręki do tej pozycji sprawia lekki ból.  W ten sposób dostajemy się tylko do jednej czwartej części naszego tyłu. Reszta jest nieosiągalna jak ciemna strona księżyca. Tutaj na szczęście przychodzi nam na pomoc długa szczota, z którą można dotrzeć do tych niedostępnych miejsc.
      Nowe technologie przychodzą nam z pomocą. Szczególnie jeśli chodzi o zmarszczki, których pojawia się coraz więcej. Nowe które się pojawiają nie mogą już znaleźć wolnego miejsca, więc tworzą przeróżne wzory i wykresy na naszej twarzy. Niestety większość tych kosmetyków to krem nivea wymieszany z ogórkiem czy coś podobnego  i jest to naciąganie naiwnych na grube pieniądze. Chcemy w to wierzyć i wydajemy szmal na te kremy. Kiedyś spytałem się żony, czy to naprawdę pomaga. Oczywiście w to wierzy.  Spytałem więc, czemu jej palce, którymi nakłada te kremy nie wyglądają jak pupka niemowlaka. Bo rozumie że na twarzy jest wiele miejsc do smarowania, ale zawsze używa tych samych palców, więc przynajmniej one powinny być gładziutkie. No i domyślacie się że znów była awantura. Myślę, że jakby dodać te wszystkie dolary wydane na te kremy, można by było zapłacić za dobrą operację plastyczną i naprawdę pozbyć się zmarszczek.
     Niektóre rzeczy w naszym organizmie są złośliwe i działają odwrotnie do części ciała które nam przestają działać. Tak na przykład włosy. Bo czemu do cholery, wypadają nam z tych miejsc w których nie chcemy ich tracić o pojawiają się w we wszystkich innych. Zarasta nam każda dziurka i miejsca w których nigdy byśmy się ich nie spodziewali. Po woli wielu mężczyzn wygląda jak łysa małpa.
    Po pracy na budowach przy chałasie ciężkic maszyn, straciłem część słuchu. Tu muszę powiedzieć nie narzekam. Bo okazuje się to bardzo pomocne. Kiedy oglądam telewizję i słyszę milutki głos żony, która potrzebuje mnie na przykład do zmycia naczyń, udaje że nie słyszę. Wtedy zdążę jeszcze obejrzeć koniec meczu. Kończy się to w chwili kiedy ścierka od wycierania naczyń ląduje na mojej głowie. Łatwo jest jednak wytłumaczyć, że nie słyszałem.
     Jedyną częścią mojego organizmu która ciągle pracuje idealnie jest żołądek i związany z tym apetyt. I to sprowadza nas do początku tej historii i moje problemy z utrzymaniem wagi. 
Ale może Wy nie macie takich problemów. Proszę podnieć rękę. 
     Jeszcze jedno. U nas dalej mała panika z ebola. Ja z tej okazji mam trzy tygodnie wolności.
Zawiozłem żonę do szpitala, żeby obejrzeli jej skręconą kostkę. Coś tam marudziła, ale z łatwością przekonałem lekarza, że kaszle odkąd wróciła z Afryki. Ha, ha.
Nie ma żadnej awantury.