W czwartek był dzień kobiet i chociaż tu nikt tego nie obchodzi to każda okazja jest dobra. Znajomi, Ewa i Leszek zaprosili pięć par na obiad. Ale zanim tam poszliśmy, mieliśmy lunch w pracy. W każdy piątek kupuję chłopakom pizzę, ale w ten tydzień zmieniliśmy to na czwartek. Dwóch moich ludzi, z innego stanu, nigdy nie jadło cheesburgerów z White Castle. Postanowiłem im to zaserwować. Tak wyglądają ich budynki.
Tutaj ich jadłospis. Są różnego rodzaju hamburgery, krążki cebuli, frytki, krążki kurczaka.
A jak się zamawia więcej, to kupuje się tak zawane walizki.
W Polsce tego nie ma. To jest podobna sieć jak Mc Donald, Kentucky Fried Chicken. Hamburgery są bardzo małe i najlepiej je jeść po pijaku. Nie wiem co oni dodają (są bardzo tłuste) ale większość ludzi ma po nich małą rewolucję w żołądku. Smaczne, ale ha ha, niebezpieczne. Po takich ucztach (bo każdy zjada ich kilka lub kilkanaście) można być pewnym bekania i innych wydawań odgłosów. Ostrzegaliśmy tych chłopaków, ale sami przeszli przez to doświadczenie. Nie wiem jak ludzie to jedzą na codzień. Nam zdarza się to rzadko. Po pierwsze to tysiące kalorii. I nie myślę że zdrowe, ale niestety smaczne.
Nawet na drugi dzień narzekali.
A ja po czymś takim, poszedłem na obiad do Knyszków. I niestety odmówić jedzenia nie potrafiłem, bo tym razem bardzo smaczne i zdrowe. Leszek to wszystko gotował i można było naprawdę lizać palce. Ale do łóżka kładłem się jak kuleczka, tylko bardzo ciężka.
Wracając do ostatniego opadu śniegu. Ja nie miałem dużego problemu z dojechaniem do domu. W Nowym Jorku i New Jersey, odsnieżanie w większości wypadków jest najlepszej jakości. Obejrzeć to można na tym filmie. Padało do 3-iej rano o to są drogi o 5:30. Widać terz jak mokry był śnieg i pięknie przybrał drzewa. Jest bardzo wcześnie, więc trochę ciemno.
Mój kolega mieszka w Pensylwanii i jego dojazd nie był już taki łatwy. Tam nie odśnieżali już tak dobrze albo wcale. Wszędzie drobne wypadki i jechał on do domu 6 godzin.
Dzisiaj już większość stopniała. Jest dalej zimno ale ja w weekend próbuję uczyć się latać. Dzisiaj następna lekcja. Tym razem próbowałem latać nisko. To na przyszłość, na wakacje. Śledziłem więc Wieśkę, która jechała do fryzjerki. A później przeleciałem nad domem. I znów krótki film.
Fajna zabawa, ale nie długa, bo baterie wytrzymują tylko pół godziny.
No comments:
Post a Comment