Wiele jest powodów dla których ktoś milczy, chowa się po kątach. Może to
być na przykład przepracowanie lub brak ochoty kontaktów z innymi. A może to być
reakcja bardzo typowa dla mężczyzn. Kiedy martwią się czymś, zamiast podzielić
się swoimi obawami, poprosić o pomoc, wolą to przemilczeć. Nie pisałem z tego
właśnie powodu. Musiałem wyjasnić swoją sytuację. Czy jest już wyjaśniona? Nie
myślę, ale jest spokojniej.
Pracuję dla mojej firmy już 25 lat. Wykonałem dla nie największe budowy
jakie mieli w swojej historii. Suma ich wartości przekracza 2 miliardy dolarów.
Wszystkie zakończone były sukcesem.
Kiedy zaczynałem u nich, była to firma średniej wielkości. To że zdobylem dla
nich odgruzowanie Strefy Zero, postawiło ich wśród najważniejszych w Nowym
Jorku. Przez te wszystkie lata nie pamiętam żeby mój bezpośredni szef powiedział
słowo dziekuję. Przyzwyczaiłem się. Zarabiam swoje pieniądze i wytłumaczyłem
sobie że może to lepiej, niż pracować dla kogoś kto by mi dziękował a mało
płacił. Kiedy jednak otrzymuję takie pochwały od agencji miasta dla których
pracuję, od ludzi z innych firm, którzy widzieli moje budowy, od pracowników i
związków zawodowych a nie słyszy się tego od tego dla którego to wykonuję,
wydaje się że coś nie jest w porządku. Wiem nawet dlaczego tak jest. Jest on
jednym z tych, którzy lubią jak inny się trochę przy nim poniży a przynajmniej
wycałuje jego tyłek. Ja nigdy tego nie potrafiłem robić i teraz jest na to za
późno. Jestem zbyt dumny żeby się na to zgodzić. Udowodniłem swoją lojaność
ciężką pracą. To mu nie wystarczy. Dochodziło więc wiele razy do konfliktów.
Aż niedawno przekroczyliśmy granice i po prostu mnie wyrzycił z pracy. Po 25-iu
latach pracy. Nie było to przyjemne, ale nie zmusi mnie to do zmiany podejścia
do lizania dupy!
Przeraziła mnie trochę myśl o przyszłości. Chociaż nie myślę, że miałbym
problemy ze znalezieniem innej pracy. Zostało mi kilka lat do emerytury i brak
siły na zaczynanie od nowa.
Brat tego szefa, który jest prezydentem firmy, nie zgodził się jednak z jego
decyzją. Zadzwonił i po bardzo długiej rozmowie, zgodziliśmy się że powrocę do
pracy.
Słyszalem że ludzie z miasta dzwonili do mojej firmy i wyrazili swoją
opinię o pomyłce w moim zwolnieniu. Nie widzieli możliwości zakończenia
budowy sukcesem bez mojej osoby. Miło też było usłyszeć wiele głosów
pracowników, którzy byli oburzeni. Moi stolarze zaczęli nawet rozmawiać o
rzuceniu pracy.
Okazało się też jak mały jest nasz świat. Mój główny brygadzista Orlando
był w tym czasie na wakacjach w Portugali. Dzień po moim zwolnieniu był na
weselu swojego brata. Tam podszedł do niego jakiś Portugalczyk (bardzo dużo z
nich pracowało całe życie w Nowym Jorku, właśnie na budowach), który spytał się:
Słyszałeś że wyrzucili Szumańskiego z pracy?
Ciągnę więc dalej moją budowę, ale nie czuję się dobrze. Nie jestem
pewien czy tamten nie planuje jakiejś zemsty, nie jest przyjemny, jeśli wogóle
się widzimy. Powiem nawet że jest wściekły, że ja wróciłem do pracy. Na razie
próbuję o tym nie myśleć, chociaż jest to trudne. Będę też próbował się jakoś
zabezpieczyć, gdyby on np. zdecydował się mnie zwolnić po skończeniu tej budowy
lub nawet po zakończeniu najważniejszych operacji. Trzeba sobie dać jakoś radę,
bo najgorzej jest zwalać wszystko na innych, narzekać i nie robić nic, żeby
sytuację naprawić.
No comments:
Post a Comment