Wednesday, March 8, 2017

Dzień Kobiet.

      Dzień Kobiet.
   Wszystkim kobietom, składam najserdeczniejsze życzenia. 
Dzień ten w moich czasach kojarzy się z kwiatami, spotkaniami z najbliższymi nam kobietami. Od mamy zaczynając do znajomych dziewczyn. Był to zawsze miły dzień i przyjemnie było sprawić niespodziankę swojej dziewczynie, nauczycielce czy rodzinie.
Ale wszystko się zmienia. Nawet taki dzień musi być zmieniony do politycznych celów. I tu już zaczynam się z tym nie zgadzać. Nie przesadzajcie miłe panie, bo to może się na Was odbić. Kobiety w Stanach protestują o ich dyskryminacji? PS. Wiele szkół zostało zamkniętych, bo nauczycielki poszły na manifestacje.


Naprawdę? Głosząc hasła o prawach dla wszystkich kobiet? Gyby tak naprawdę walczyły, nie powinny by wspomnieć o kamieniowaniu kobiet w Arabskich krajach, o braku jakichkolwiek praw dla kobiet w wielu krajach trzeciego świata? Jakoś się tym nie przejmują. A mnie jako meżczyznę to przeraża. Czyżbym ja był więcej zanteresowany prawami kobiet niż one same? A może to jest tylko wykorzystywanie kobiet do własnych celów politycznych ze strony demokratów? Dlaczego inaczej na takich protestach o prawach kobiet, połowa napisów jest przeciw Trumpowi. Trump jest prezydentem dwa miesiące. Jeszcze Wam tak bardzo nie zaszkodził. Osiem ostatnich lat było pod Obamą. Jeśli jest coś dalej źle, to chyba jego wina?
    Prezydent Clinton został wielokrotnie oskarżany o seksualne kontakty z innymi kobietami. Do wielu się przyznał. Gdzie były kobiety w tych latach? Oskarżały wtedu Republikanów o rozdmuchiwanie niczego.
      Jeżeli tak bardzo oskarżamy mężczyzn o dyskryminację kobiet, to czemu nie przyjrzymy się swoim zachowaniom. Nawet dzień kobiet może zastanowić. A czemu nie dzień mężczyzn? Czy ktoś coś takiego obchodzi? Wcale nie chcę tego robić. Ale jak mamy być równi to bądźmy równi. Czy ktoś zastanowił się czemu w Walentynki latamy jak idioci po sklepach, kwiaciarniach, żeby coś kupić i sprawić przyjemność swoim paniom? A przecież jest to dzień zakochanych a nie kobiet. Ile razy panowie dostaliście coś od nich? Kwiaty, czekoladki? Wszystkie nasze panie oczekują tego od nas. A gdzie rownóść? Tu już nie jest ona ważna?
     Kobiety nie są nam równe! Taka jest prawda. W wielu wypadkach są lepsze. 
Przede wszystkim dają życie, zostają matkami, poświęcają część swojego, kiedy my w tym czasie opijamy z kumplami zdrowie przyszłego dziecka.
     Kobiety są wspaniałymi lekarzami, inżynierami, naukowacami, etc. Nikt nie powstrzyma zdolnej kobiety w dojścia do sukcesu, jeśli ona jest do tego zdolna.
Nieraz można słyszeć narzekania niektórych, o braku promocji i obwinianiu mężczyzn o rozdzielaniu takich pozycji między sobą. Bzdura. 
To jest naturalne prawo selekcji. Nie tylko one przechodzą przez ten problem. My też z tym walczymy. Zawsze znajdują się ludzie, którzy mają talent lania wody i całowania tyłka. Są tak zdolni, że szefowie kupują jego wymyślony talent i dają mu pozycję, która należy się innemu. Tak jest wszędzie i tak zawsze było.  Czy to jest sprawiedliwe? Nie! Ale to jest nas wszystkich problem. Nie tylko kobiet. Tylko one szybko oskarżają innych o dyskryminację a mężczyzni muszą się tylko poddać. Ja także przez to przechodziłem. W moim wypadku było przez to że inni potrafili wypowiadać się lepiej w języku angielskim. Czyli mogę zacząć płakać i narzekać na dyskriminację. Nie wybrali mnie bo jestem imigrantem! Znów bzdura. Chcesz być wybrany, naucz się idealnie języka angielskiego. I nadal możesz taką promocję ominąć z powodów Tobie nie znanych.
     Doszliśmy do tego, że kobiety muszą być zatrudniane we wszystkich zawodach. Następna bzdura. Nie spotkałem jeszcze jednej kobiety, która mogła przerzucać worki z cementem przez cały dzień. Ale dalej musimy je do tych prac zatrudniać. Mamy tłumaczone, że zawsze można znaleźć pracę, gdzie nie trzeba tyle fizycznej siły. To jakie to jest równouprawnienie? A płace mają być takie same.
    Nie chciał bym być żołnierzem w czasie zbrojenj akcji, gdzie mam liczyć na jedynego towarzysza, kobietę, że wyniesie mnie w wypadku mojego poranienia z pola bitwy. Przepraszam jak urażam kogoś uczucia, ale taka jest prawda. 
     Nie chciał bym być w płonącym mieszkaniu, kiedy straciłem przytomność od dymów i po drabinie wpadła do mieszkania panienka i miała by mnie wynieść. 
I znów tłumaczenie, że z nią zawsze będzie jakiś facet!  ????
      Kobiety wymagają od nas szacunku. Nie można z tym argumentować. Śmieszne, że nieraz można złapać je na czymś odwrotnym. W latach osiemdziesiątych, powszedni był obrazek, który można nieraz oglądać w filmach fabularnych. Kobieta przechodząca obok budowy i okrzyki robotników w stylu: Boże, jaka Ty jesteś piękna, Ej, ślicznotko!  Teraz jest to niespotykane. Każdy boi się o oskarżenie dyskryminację. Moja koleżanka wydała się, że jej tego brakuje. Kiedyś wszyscy zwracali na nią uwagę a teraz się boją.
     Ale jeśli tak ma być to niech będzie. Tylko że to nie jest droga jednokierunkowa. Jesli wymagacie żeby szanować Waszą osobę, Wasze ciało, 



musicie się tak zachowywać, żeby to respektować. Nie możemy wymagać, żeby spotkaną prostytutkę, traktować jak krolówą Polski. Jest wiele sławnych kobiet, które nie zgadzają się jak mężczyźni się do Was odnoszą, pokazują coś odwrotnego. Same się nie szanują. Łapiąc się za krocze, wykonują obrzydliwe seksualne pozycje w obecności dzieci i młodych, przeklinają i rzucają błotem. 






Nie możesz wymagać, żeby na następny dzień, ktoś odniósł się w stosunku do Ciebie w inny sposób. Wychodząc na ulicę z cyckami prawie na wierzchu, nie obrażaj się, jak jakiś maniak zapatrzy się w nie i prawie w Ciebie wejdzie. To jest morderstwo z prowokacją.
     Jak we wszystkim co robimy w życiu nie ma nigdy wspólnej odpowiedzialności. Nie można regulować wszystkiego przepisamy. Nieraz jest to po prostu nasze osobiste działanie, za które jesteśmy sami odpowiedzialni. Nie obwiniajmy innych o swoje słabości i błędy. Świat nigdy nie będzie sprawiedliwy, bo my sami nie jesteśmy. A co do dnia Kobiet? Bądźcie kobietami. Dajcie się nam szanować, kochać, respektować. Bądźcie mądre, piękne, pracowite. Bądźcie sobą. Nie wymagajcie, żeby traktowano Was jak mężczyzn, lub tym kim nie jesteście.
    Najważniejsze, bądźcie dumne że jesteście kobietami, bo w większości wypadków jesteście doskonalsze i nie zawsze trzeba udawadniać, że jesteśmy sobie równi.

Monday, March 6, 2017

A może lepiej być nie może?

    Co za dzień! Może, co za kilka dni!
W piątek otrzymałem przykrą wiadomość. Jeden z moich pracowników, który poszedł na inną budowę, dostał ataku serca i zmarł. Stał przy łopacie i przewrócił się. Bez narzekania, chałasu, padł i nie żył.
    Dzisiaj inny pracownik, Ralph (niektórzy z Was go znają), też poszedł na inną budowę. Tylko na jeden dzień. Tam także dostał ataku serca. Tym razem nie groźnie i chociaż jest w szpitalu, wszystko jest w porządku.
   Rozmawiałem z właścicielem i powiedziałem mu, żeby zapomniał o moich ludziach. Ile razy kogoś weźmie to go uśmierca, lub próbuje to zrobić.
   Już jadąc do domu, otrzymałem telefon od kolegi z pracy. Jest on jednym z tych, których uczyłem naszego fachu. Powiedział mi że rzucił pracę i przechodzi do innej firmy. Przykro mi, bo Bob był  moim dobrym przyjacielem. W tym samym czasie dowiedziałem się, że następny z moich uczniów, Sean, także rzucił pracę. Obydwoje pracowali dla mnie przez wiele, wiele lat. Teraz mają swoje budowy. Ale zaczynali u mnie, zaraz po studiach, prawie 20 lat temu.
Niestety, moja firma nie jest tą, z którą wielu chce pozostać do końca kariery. Nie zawsze płacą dobrze ale najważniejsze, nie pokazują nigdy zadowolenia z pracy swoich ludzi. Nigdy, albo bardzo rzadko, można usłyszeć od nich pochwałę. Wynagradzani są często ludzie, którzy potrafią się strasznie podlizywać, a nie są wcale dobrzy w tym co robią. I odwrotnie, Ci co ciężko pracują, nie są wynagradzani. 
     Ja czuję się tak samo. Różnica jest tylko taka, że mam kilka lat do emerytury i nie mam zamiaru zmieniać pracy w ostatnie lata. Po drugie,  dobrze mi płacą. Za to jestem na końcu listy w otrzymywaniu pochwał i atrakcyjnych dodatków. Na przykład, firma moja ma bilety na wszystkie sporty w Nowym Jorku. Hokej, koszykówka, baseball, football. I to dobre miejsca w pierwszych rzędach. Oczywiście jak chcę i poproszę to je dostaję, ale tu nie o to chodzi. Ci od obcałowanego tyłka dostają bez proszenia. Takich dodatków jest wiele. Jak chodzi o największe i trudne budowy, to bez dyskusji przekazują je pod moją kontrolę. Zresztą wielu z nich by nie otrzymali, bo miasto rząda nazwiska prowadzacego robotami. Jeśli firma nie ma kogoś z odpowiednim doświadczeniem, to tej budowy nie dostanie. Jeden z inżynierów zażartował na jednym z zebrań, że nawet jak ja odejdę, to nadal będą przebijać nowe prace z moim nazwiskiem. 
     Cały dzień był podobny. Zacząłem dwie operacje z dźwigami. Okazało się, że operator pierwszego nie był dobrze obezanany z tą maszyną i wykonaliśmy tylko 40 procent tego co wykonywaliśmy z innym, który okazało się, przeniesiony został na budowę prowadzoną prze jednego z właścicieli. Drugi dźwig nie mógł pracować przez kilka godzin, bo projektanci wykonali pomyłkę w obliczeniach i dźwig nie był w stanie podnieść metalowej belki. Geodeci, zampomnieli zaznaczyć potrzebne miejsca i wykładałem nową drogę na oko. I kilka drobniejszych rzeczy.
   Elaine zadzwoniła, narzekając że w jej mieszkaniu ponownie woda spływa z sufitu. Okazało się że jest następny problem u sąsiada mieszkającego nad nią. W weekend zepsuła się sauna parowa w łazience na dolnym piętrze. Nie wiem jak to naprawić. Nawet nie wiem co jest uszkodzone. 
Nawet wyjście na zewnątrz i próba relaksu przy parcy w ogrodzie się nie udała. Temperatury spadły do minusowych i wróciłem kichający i smarkający.
     Nawet nie cieszy mnie powrót do domu.  I nawet tu dopadły mnie kiepskie wiadomości. Wiesia wróciła do domu i okazało się że nie wygrała pracy, nad którą mozoliła się przez ostatnie miesiące. Nieraz dnie i noce. To nie była jej wina. Praca składała się z projektu (przez nią) i późniejszego wykonania. Jej partner, czyli firma która miała to budować podała tak wysoką cenę, że miasto odrzuciło ich projekt. 
Może jutro będzie lepszy dzień?   A może to już lepiej być nie może?

Thursday, March 2, 2017

Powrót do ostatniego weekendu

     O nartach w ostatni weekend już pisałem. Dzisiaj dodam tylko krótkie filmiki z tego dnia. Pierwszy to powrót do domu i wpominana burza. Większość tego co widać, wydarzyło się w ciągu kilkunastu minut. Film tego dobrze nie przekaże. W rzeczywistości wyglądało to dużo groźniej. Ale trochę można zobaczyć.



  Ten to po prostu nasze zjazdy z gór. 



  W tych wszystkich naszych wyjazdach, zawsze zaskakuje mnie coś w urządzeniach hoteli lub lokali w których mieszkamy. Na przykład w ostatnim, niezwykła pomysłowość architekta. Kiedy wchodzisz do toalety i siadasz na królewskim tronie, najważniejsze jest dostanie się później do papieru toaletowego. Tym razem genialny dekorator, wymyślił, że papier wiszący na ścianie przy toalecie nie jest atrakcyjnym widokiem. Umieścił więc go w szafce utrzymującej umywalkę. Stojąc przy toalecie, nie można go było znaleźć. Dopiero siadając na klapie, można było go zlokalizować. Ale dostanie się do niego to mała gimnastyczna próba plastyczności naszego ciała. 
      Najlepszym i najzabawniejszym (teraz, bo wtedy nie było nam do śmiechu), to noc w wynajętym mieszkaniu przy Okimo Mountain. Też na nartach.
   Chyba o tym kiedyś wspominałem, ale warto przypomnieć.
Byliśmy tam z inną parą. Sławkiem i Małgosią. Po dojeździe do miejsca i kolacji, poszliśmy spać, gotowi na następne kilka dni zabaw na śniegu.
   W naszym pokoju było trochę chłodno, podkręciłem więc termostat o kila stopni. Po kilku godzinach snu, temeratury na zewnątrz spadły dość poważnie i zrobiło się zimno. Obudziłem się i ponownie podwyższyłem temperaturę. Niestety. Wyglądało, że coś się zepsuło. Zrobiło się jeszcze zimniej. W połowie nocy, Wiesia kazała mi jeszcze raz podwyższyć. Owinęliśmy się wszystkim co można było znaleć. Następne kilka godzin i już bardzo zdenerwowany, podkręciłem go do samego końca. Nie dużo to pomogło. Wstaliśmy rano zmarznięci i zmęczeni. Jak się ubieraliśmy, wyszli z pokoju Małgosia i Sławek. Też bardzo narzekali. U nich termostat działał, ale za bardzo. Spali prawie nago i mieli otwarte okna na oścież. Też próbowali kilka razy obniżyć ale nie pomogło. 
     Małgosia nie jechała na narty. Kazaliśmy jej zadzwonić do właściciela i kazać mu to natychmiast naprawić. My udaliśmy się na górę.
     Po powrocie, zastaliśmy szczęśliwą i uśmiechniętą Małgosię. Bez pytania, wiedzieliśmy, że wszystko zostało naprawione. Ona sprawiła nam jednak niespodziankę. Tajemnica została wyjaśniona. Jakiś idiota, zamontował termostaty w przeciwnych pokojach. Nasz działał na ich pokój i odwrotnie. Okazało się, że kiedy wstawałem i podwyższałem temperaturę, podnosiła się ona, ale u nich w pokoju. Ich reakcja była natychmiastowa i probówali ją obniżyć. Niesety robili to w naszym pokoju. I tak do końca nocy. W ostateczności u nas ogrzewanie było wyłączone a u nich była sauna. 
     Nawet nie zwymyslaliśmy właściciela, bo pośmialiśmy się przez długi czas, przypominając sobie jak nawzajem dręczyliśmy się tej nocy.
   Tak naprawdę, to właściciel, powinien to nakręcać na kamery i byłby niezły program rozrywkowy.

Wednesday, March 1, 2017

Różności

      Dzisiejszy dzień przyniósł następne doświadczenie ze związkami zawodowymi. Może nawet więcej. Z kulturą i zachowaniem się obecnego pokolenia.
     Muszę wykonać pewną pracę, która wchodzi na tereny należące do firm transportu kolejowego. W Nowym Jorku jest bardzo przestrzegane bezpieczeństwo w okolicy torów kolejowych. Kiedy więc tam mamy pracować, „zamówić” musimy pana, który nas będzie obserwował i np. w momencie przejazdu pociągów zatrzymywał moje prace.
Nie chcę dyskutować nad logiką niektórych zasad. Nie mam zamiaru się ponownie zdenerwować. 
     Podjechaliśmy w miejsce pracy. Ludzie wyładowali sprzęt, pokazałem dokładnie co mają zrobić. Było już 40 minut po rozpoczęciu dnia pracy ale dalej nie było między nami naszego stróża. Zadzwoniłem do inspektorów z zapytaniem co się stało. Odpowiedzieli, że spróbują go znaleźć i oddzwonią.
     Na wszelki wypadek, wyszedłem na miejsce parkowania samochodów i zauważyłem mały samochód i kogoś wewnątrz. Był on tam od pierwszej chwili naszego przybycia na to miejsce. Podszedłem bliżej. Olbrzymi czarny grubas, siedział, leżał na częściowo rozłożonym siedzeniu i coś jadł. Jadł jak świnia, bo jedzenie ciekło mu po jego tłustej gębie. Zapukałem do szyby. Otworzył niezadowolony. Spytałem się czy czasem nie jest on moim inspektorem od kolei. 
Odpowiedział krótko: Tak i włożył następną łyżkę pełną jedzenia do obrzydliwej jamy ustnej.  Wspomniałem delikatnie, że my już tu jesteśmy i zaczynamy prace. 
Wystękał szybko OK i zamknął okno.
      Ten człowiek ma płacone 10 godzin za każdy dzień, nie ważne ile pracuje. Czyli osiem godzin plus dwie ponadgodziny płacone podwójnie. Razem 12-cie godzin. Nawet (a tak się często zdarzało), gdyby zdecydował, że nie możemy dziś pracować z powodu dużego ruchu pociągów. Wtedy po jednej godzinie idzie do domu z wypłatą za dziesięć. Myślę, że dla niego nie ma to dużego znaczenia. Leżeć tu w samochodzie, czy w jakimś śmierdzącym mieszkaniu na kanapie przy stole pełnym hamburgerów, nie sprawia mu różnicy. Tacy ludzie nie mają dużo wymagań od życia.
     Godzinę później przejeżdżałem obok publicznej szkoły. Przez ulice przechodzili piesi. Nie na wyznaczonych pasach ale gdzie im wygodniej. W chwili zauważenia kogoś takiego, szczególnie dzieci, nie zastanawiałem się ani sekundy, tylko zatrzymywałem samochód żeby pozwolić im przejść bezpiecznie. To wydaje się powinno być bardzo normalne. 
     Normalne jednak powinno być coś dodatkowego. Posiadając choć trochę wychowania i kultury, wypadałoby żeby ludzie Ci za to podziękowali. Chociaż kiwnęli głowami w znak takiego gestu. Nawet jeden tego nie zrobił. 
    Jak zmieniły się czasy od mojego dzieciństwa i młodosci. Ile razy byłem wkurzony, bo wstawałem, żeby w autobusie ustąpić miejsca starszej osobie. Ale to się miało we krwi. Tak musiało być. Dziękuję i proszę były najważniejszymi słowami w naszym codziennym życiu. To prawie nie istnieje, szczególnie w dzielnicach, w których ja pracuję.
       Wczoraj byłem ponownie u lekarza. Czakając w poczekalni, zdałem sobie sprawę, że wszyscy (około 10 osób) tekstowli na telefonach. W tej chwili ich świat to ekran telefonu. Patrzyłem się na to chwilę i nie wytrzymałem.
   - Przepraszam, ale muszę się z Wami czymś podzielić. Patrząc na Was zdałem sobie sprawę, że mamy duży problem. Najpierw Bóg dał nam rozum a teraz stworzyliśmy telefon.
    Nikt się nie odezwał. Po sekundzie wszyscy wrócili do tekstowania.
    Wczoraj kolega przysłał mi zdjęcie. Przypomniało mu się coś z niedawnej przeszłości. Kiedy zaczynałem tą budowę, robiliśmy testy na betonie. Obecni byli inspektorzy z  miasta. Ja wtedy jeszcze paliłem papierosy. Jeden z nich wspomniał, że palenie na budowach w Nowym Jorku jest nielegalne. Wie że nie jest to przestrzegane ale w miejscach takich jak to, musimy przynajmniej nosić maski.
   Nie spodziewa się, że Polak znajdzie wyjście w takiej sytuacji. 


Wystarczyła dziurka w masce. Moi ludzie pękali ze śmiechu ale on już się nie odezwał i zostawił mnie w spokoju.