Wyszliśmy dzisiaj z domu bardzo wcześnie. Już o 7:30 byliśmy w International House of Pancake. Zatrzymaliśmy się tam na amerykańskie śniadanie. Wszyscy mieliśmy to samo, czyli jajka z bekonem i oczywiście pancakes. Jest to zwierzę z rodziny polskich naleśników, ale bardzo się różniące. Szczególnie że polewa się to syropem z drzewa klonowego. Widać, że im bardzo smakowało albo dobrze udają. Nie traciliśmy dużo czasu na siedzenie i dobrze że nie było Kazia, bo by jadł to przez godzinę.
Podróż do Atlantic City zajęła nam prawie trzy godziny. Było trochę korków na drogach. Po zaparkowaniu samochodu, pospacerowaliśmy sobie na tamtejszym deptaku.
Iza kupiła sobie letnią sukienkę w sklepie z pamiątkami i później zatrzymaliśmy się na drinka. Każdy wybrał sobie coś innego. Przynajmniej będą wiedzieli co pić w Meksyku.
Następnie pospacerowaliśmy na plaży. Było już bardzo gorąco ale od oceanu wiał przyjemny, chłodny wiatr.
Dłużej nie mogłem wytrzymać i zaprosiłem ich na mój ulubiony fannel cake. Są to zawsze bardzo duże porcje i tym razem Iza poddaa się i nie zjadła do końca. Też im bardzo smakowało i myślę że już złapali bakcyla na nasz amerykański junk food.
Następny spacer i tym razem przystanek w jednym z kasyn. Nie zamierzaliśmy długo grać ale trzeba było sprobować szczęścia i usiedliśmy przy jednorękich bandytach. Ja pierwszy i po kilku minutach skończyłem z wygraną 100 dolarów. Po mnie usiadł Kamil i niestety nic nie wygrał i tak samo stało się z Izą. Nie chciałem żeby dlużej grali, bo jakby tak dalej szło to nie mieli by za co wrócić do Polski.
Przeszliśmy jeszcze przez sklepy z ciuchami i na końcu deptaka wysuniętego w ocean zrobiliśmy ostatnie zdjęcia.
Pora na powrót i znow trzy godzinną jazdę. Przed powrotem do domu podjechałem do dużego centrum handlowego. Nie byli oni jednak zainteresowani w żadnych zakupach więc poszliśmy znów coś zjeść. Tym razem na meksykańskie jedzenie do popularnego Taco Bell.
Wszyscy z poważnie podniesioną wagą ciała, wróciliśmy do domu na odpoczynek i oczywiście piwo.
Teraz trzeba do lóżka bo jutro następny dzień do zwiedzania.
No comments:
Post a Comment