Monday, September 5, 2011

     I znów minęło sporo czasu od chwili, kiedy dodałem coś nowego do mojej strony. Minęła wiosna, lato. Wiele się zdarzyło. Zacznę więc od początku.
     Początek lata, to odwiedziny w Polsce. Tak się udało, że mogłem być w czasie, kiedy moi rodzice mieli 59 rocznicę ślubu, a oprócz tego w kościele w Myśliborzu, odbyła się msza, po której parafianie uroczyście pożegnali mojego ojca Zdecydował się na zakończenie swojej pracy jako organista. A spędził przy tych organach 51 lat.
     Przesiedzieliśmy wspólnie wiele wieczorów. A z Kaziem i Kamilem, to i dotrwaliśmy nieraz do poranka. W tym roku, nie wyjechaliśmy na żadną wycieczkę po Polsce, bo chciałem spędzić więcej czasu z rodzicami. Poniżej, jak zwykle zdjęcia z pobytu.


Nie będę powtarzał, że można kliknąć na wszystkie poniższe zdjęcia, żeby dostać się na stronę ze zdjęciami albo z filmami.
Niestety nie skończyłem jeszcze filmiku z tego pobytu. Nieraz zajmuje mi to trochę czasu. Dołączę go później.

Latem, Wiesia była bardzo zajęta w pracy. Niestety musiała przepracować wiele sobót i niedziel. Kilka weekendów spędziliśmy więc z Elaine sami i wybraliśmy się do kilku różnych miejsc. Pierwsze, to w Stanie Pensylwania. Rzeka Delaware i spływ kajakami albo raczej kanu. Wybrali się z nami Ewa i Piotrek Krasuski. Nasi dobrzy znajomi. Cudowny dzień i przy odpoczynku także troszeczkę sportu. Wody w tej części rzeki były bardzo spokojne, był to więc bardzo relaksujący dzień.




Kilka tygodni później, także z Ewką i Piotrkiem, wybraliśmy się na ocean. Tym razem na ryby. Nie był to sezon na tuńczyki, więc byliśmy blisko wybrzeża, na mniejsze rybki. Oczywiście żaden z nas nie miał większego doświadczenia jako wędkarz. Całość, miała być tylko zabawą i odpoczynkiem. Przyjemny dzień i w odróżnieniu do nowojorskich warunków, można było palić i pić. Trochę nałapaliśmy  drobnych rybek. Większość wypuściliśmy z powrotem do oceanu, a te większe oddaliśmy ludziom którzy łowili obok nas. Najśmieszniejsze jest to, że wszyscy wyciągali zwykłe ryby a nam zdarzało się zawsze coś nietypowego. Najpierw Piotrek złowił kamień (ha, ha). później ja złapałem małego rekina no i za chwilę małą płaszczkę. Było więc trochę śmiechu i następny mile spędzony dzień.



             Tym razem wycieczka była bez znajomych, tylko ja i Elaine. Pojechaliśmy to Atlantic City. Czyli miejsca znanego z filmów o mafii i hazardach. Jest to nasze małe Las Vegas. My jednak nie jesteśmy z tych, którzy lubią ryzykować stratą dużych pieniędzy w kasynach. Pobyt wewnątrz kosztował nas tylo 200 dolarów, bo tyle postanowiliśmy maksymalnie wydać. Mnie udało się kilkakrotnie wygrać kilkaset dolarów ale na końcu, wszystko pozostało w tam. Elaine miała jeszcze mniej szczęścia. Później pochodziliśmy sobie po plaży i miasteczku nad wybrzeżem, zjedliśmy kilka smakołyków sprzedawanych w okolicznych sklepach i wieczorem po dobrym objedzie, wróciliśmy do domu.   



    I tak zbliżyliśmy się do końca lata. Wiesia nie miała dużo przyjemności tego lata i ja też w pracy miałem dużo problemów. Dlatego postanowiliśmy wyjechać na kilka dni i odpocząć. Nie mieliśmy razem dużo dnich pozostałych z naszych trzech tygodni wolnego, które dostajemy w pracy, więc mogliśmy pojechać tylko na pięć dni (wliczając weekend). Wycieczkę wybrałem do Meksyku na Riviera Maja.  Hotel znajdował się około godziny od sławnego Cancun. Przepiękne miejsce. Jeden z najładniejszych hoteli w jakim byliśmy i nie tylko pod względem wyglądu ale obsługi i klasy. Nasz pokój znajdował się na parterze, przy samym basenie i plaży, tak że nie raz wychodziliśmy, czy wracaliśmy przez balkon. Najwięcej podobał, nam się basen, który znajdował się zaraz przy palży, pływając w nim, można było sobie oglądać ocean. Wieczory spędzaliśmy przy drinkach, w małej restauracji tego hotelu, gdzie grały różne zespły muzyczne. Około 20 minut na pieszo, znajduje się meksykańskie miasteczko Playa del Carmen, w którym spędziliśmy jedeno popołudnie.
     Przyroda jak w tropikach, niesamowita. Po trawnikach, cały czas chodziły dziwne zwierzęta i oczywiście niesamowite ptaki. Jeszcze jedne bardzo udane wakacje.

                                                       

                                      

No comments:

Post a Comment