Po zwiedzeniu Abu Simbel, jedziemy natychmiast na lotnisko. Czekamy na nasz spoźniony poprzednio samolot, bo i teraz jest godzinę później. Po za tym wszystko idzie sprawnie i wracamy do miasta Aswan. Po wyjściu udajemy się na przystań z łódkami. Walizki zostają w samochodzie a my wsiadamy na motorową łódź. Przepływamy przez jezioro Nasser.
Świątynia którą jedziemy zobaczyć jest następną która została przeniesiona i z tego samego powodu, czyli wybudowania tamy na rzece Nil. Wody jeziora podniosły się do tego stopnia, że światynia była by zatopiona. Rozebrano ją więc na części i przetransportowano na pobliską wyspę Agilika. Ale jej nazwa została po poprzedniej, czyli Philae.
Najlepiej wyglądała z naszej łodzi. Wtedy było można zobaczyć jej wielkość i piękno.
W czasach starożytnego Egiptu, Philae było ośrodkiem kultu bogini Isis. Ze względu na podatność na powodzie, wokół wyspy wzniesiono wysokie mury z granitowymi fundamentami. Choć na wyspie znajduje się kilka świątyń, największą i najbardziej znaną jest świątynia Isis. Chyba po polsku Isis to Izyda, ale zostawiam w w orginalnej postaci, brzmi jakoś lepiej.
Dwa lwy z różowego granitu stoją przed główną bramą. Dwa obeliski, kiedyś łączyły te lwy.
Są one bardzo ważne, ponieważ hieroglofy znalezione na ich podstawie, porównywano z kamieniem Rosetty i odegrały kluczową rolę w rozszyfrowaniu egipskiego alfabetu. Na ścianach jak zwykle znajduje się pełno płaskorzeźb. Każda z nich przedstawia ciekawe historie ale przekazywanie tego wszystkiego stworzyłoby osobną książkę.
Przechodzimy przez bramę i znajdujemy się na wewnętrznym dziedzińcu.
Pozostało tu dziesięć kolumn i wszytskie pomalowane są tak, żeby przedstawiały różnorodne kwiaty i rośliny. Podłoga przedstawiała pierwotny kopiec a sufit, niebo z wizerunkiem łodzi dziennej i łodzi nocnej. Według egipskiego mitu, kiedy bóg Ra był zbyt stary i zmęczony aby rządzić na ziemi, udał się do nieba. Mówiło się, że Ra podróżuje po niebie na łodzi. Kiedy nastaje zmierzch, on i jego statek, przepływają przez horyzont i udaje się do podziemnego świata. Nie dziwić się że wielu czytając takie opisy, wierzą że byli to kosmici.
Za dziedzińcem znajduje się Sanktuarium Isis. Jest to mała komnata z dwoma oknami. Do dziś zachował się cokół, ustawiony przez Ptolemeusza II-go. Nosi wizerunek Isis w jej świętej łodzi.
Widać tutaj też bardzo wyraźnie wandalizm na tych obiektach. Działo się to z różnych powodów. Zaczynając od samych Faraonów. Kiedy występował jakiś konflikt, panujący wydawał rozkaz usunięcia wszystkich płaskorzeźb i napisów związanych z jego wrogiem. Potem przyszli chrześcijanie, muzułmanie i oni też niszczyli to co było niezgodne z ich religiami. I na końcu zwykli wandale którzy robili to dla rozrywki. Na tym zdjęciu widać jak rysuneki skuwane były dłutami.
Z boku świątyni oglądamy budynek zwany Kiosk Trajana, zbudowaną przez Rzymian. Dzisiaj to konstrukcja bez dachu, ale tak nie było w dawnych czasach. Według opowiadań naszego przewodnika, rzymianie używali to miejsce do przyjęć, przy tamntejszej muzyce.
Kończymy nasze dziesiejsze wycieczki al do nastepnego lotu zostało nam trochę czasu. Udajemy się więc do naszego hotelu. Ale ztrzymujemy się na tarasie restauracji, bo walizki już dawno spakowane i czekają na nas w samochodzie.
Marian przy piwie, ja przy lodach, ogladamy zachód słońca nad Nilem.
Niestety dzień nie kończy się przyjemnie. Odwołują nasz lot. Firma nasza dostała nam bilety na 22:30. Siedzimy na lotnisku zmęczeni i wkurzeni a tu następne ogłoszenie. Opóźnienie o 1.5 godziny. Wylatujemy o godzinie 24-tej. I chociaż to był jedyny lot w tym czasie, na lotnisku czekamy następną godzinę na nasze walizki. Dobijamy do hotelu o 3-ej rano a o szóstej musimy wstawać. Brudni kładziemy się spać, bo chociaż wiadomo że kąpiele są niezdrowe, to w tym dniu naprawdę nam na nich nie zależy.