Wakacje skończone i jestem ponownie w rzeczywistości, która nie zawsze jest przyjemna. Tak się w tym roku złożyło, że moje wakacje są wykorzystane w tym samym czasie. Najpierw Polska, kilka tygodni później Aruba i za kilka tygodni Chiny. Zabawne jest to, że prawie każdy zaczepia mnie słowami w rodzaju a Ty to kiedykolwiek pracujesz? A ja mam tylko trzy tygodnie wakacji a nie jak wielu dużo więcej. Dlatego rozkładam na trzy różne terminy, żeby doszły do tego dni weekendu.
Po powrocie dowiedziałem się, że moi uczniowie, kierownicy budów, nie dają sobie rady ze stresem naszego zawodu. Dwa tygodnie temu jeden z nich, zasłabł w pracy. Właśnie z powodu stresów. A kilka dni temu następny, Paul. Trzeci, Joe, też chodzi do lekarza na podobny problem. Wszyscy są w okolicy 40-tu lat, więc dużo młodsi niż ja. Powiedziałem im dzisiaj, że składam oficjalny protest. Nie mają prawa wyskakiwać przede mnie. Mając 64 lata wypracowałem sobie pierszeństwo w zdrowotnych problemach.
Aruba była idealnym wypoczynkiem. Nieraz trzeba mieć szczęście, żeby wszystko się ułożyło pomyślnie. I tak było w naszym wypadku. Po pierwsze pogoda. Każdego dnia cudowna. Niektórzy może by powiedzieli że za gorąco, bo w okolicy 30 stopni, ale to pełnia lata, więc nic dziwnego.
Natomiast nie odczuwało się tego tak bardzo, bo Aruba jest słynna z wiatrów. Zawsze dmucha i pomaga w lekkim chłodzeniu.
Woda idealna. Lekko chłodna jak się wchodzi, bo ciało nagrzane przez słońce, ale po tej chwili zamoczenia - marzenie. Nie mówiąc o jej kolorach i czystości. Przesiedzieliśmy w oceanie wiele godzin.
Ważny jest także Karaibski, plażowy piasek. Stworzony z korali i muszli, bardzo drobny i nigdy nie ma tego odczucia ziarenek piasku. Tylko idealnie gładka powierzchnia.
Podzieliłem pobyt na dni relaksu i dni zwiedzania wyspy. Pierwszy dzień to plaża. Następnie zwiedzanie i tak na zmianę. Lato tutaj to nie szczyt sezonu. Ludzie wolą pojawiać się tutaj w zimowych okresach, bo jest trochę chłodniej. Dla nas to lepiej, bo nigdy nie było problemu z dostaniem leżaków, czy miejsca pod parasolem.
Pobyt na plaży to nie tylko wylegiwanie się na słońcu. Dużo spacerów po okolicznych plażach, sporty wodne, pływanie, ale wystarczyło czasu na przeczytanie całej książki.
Hotel, Amsterdam Manor, nie był jednym z tych dużych z basenami, restauracjami i dodatkowymi atrakcjami. Tym razem znaleźliśmy coś innego. Potrzebne nam było mieszkanie z kuchnią, gdzie moglibyśmy gotować jedzenie dla Elaine, która nie może jeść nic z normalnie dostępnych produktów. Przywieźliśmy więc jedzenie ze sobą. Za to czuliśmy się jak w domu, bo mieliśmy dwie duże sypialnie, dwie łazienki, kuchnia, pokój gościnny, jadalnia, balkon. Mieszkanie wyposażone w każdy sprzęt jak mikrofala, maszyny do kawy, lodówka i wiele innych.
Kilka kroków od nas był olbrzymi supermarket, gdzie mogliśmy robić codzienne zakupy pieczywa, napojów i wszystkich dodatkowych, potrzebnych nam rzeczy.
Wynająłem Jeepa na dwa dni i zjechaliśmy wyspę w każdym kierunku, odwiedzając ciekawe miejsca. Nie jest to trudne bo wyspa ma tylko 32 kilometry wzdłuż i 10 kilometrów wszerz. Na północnej stronie znajduje sie Arikok Park, gdzie znajduje się wiele naturalnych atrakcji. Ale żeby tam dojechać, trzeba mieć samochód taki jak Jeep. Z napędem na cztery koła i wysokim podwoziem. Drogi to kamienie i piachy.
Lubię takie wyprawy, bo dojechać można do miejsc gdzie nie ma nikogo. Nie znajdziecie tam dużo drzew. Aruba to skalista, pustynna wyspa. Znaleźć można jednak inne ciekawe miejsca. Niesamowite, skaliste wybrzeża. Ta strona nie ma plaż. Ocean jest tutaj groźniejszy. Z dużymi falami i rekinami. Co ma swój urok.
Są też jaskinie. Wydrążone przez ocean, który tysiące lat temu wycofał się i pozostawił swoją pracę artysty.
Znaleźć można piękne wydmy i ukryte zatoki.
Wszędzie tam, przy zwiedzaniu, znaleźliśmy miejsca, gdzie w ciszy i odosobnieniu, zatrzymywaliśmy się na herbatę i przekąski.
Jeden dzień wykorzystalismy na wynajęcie UTV
którym dobiliśmy do naturalnego basenu. Jest to woda oceanu, przelewająca się przez przybrzeżne skały, uwięziona między nimi pozawala na kąpiel w miejscu, gdzie inaczej byłoby to niemożliwe. Dalej jest to trudne, bo wody są burzliwe a skały pod nimi porośnięte roślinnością i trudno po nich chodzić. Ale co się nie robi dla szukania czegoś innego niż łatwe i przyjemne.
Całą drogę musieliśmy jechać w maskach, bo sznur UTV tworzył olbrzymią chmurę kurzu. Wytrząsani przez wyboistą drogę, spoceni ale zadowoleni z takiej wyprawy. Bałem się, że dziewczyny źle to zniosą, ale się pomyliłem. Były zachwycone.
Nie zabrakło wyjścia do miasta i drobne zakupy.
Czy odwiedzenia latarni morskiej.
Wrażenie robił zachód słońca. Tylko w takich miejscach widać to w tak efektowny sposób. Przede wszystkim zadziwia, jak szybko słońce chowa się za oceanem. Mam to zrobione na filmie. Dokładnie widać jak w ciągu minut znika za horyzontem. Ale zdjęcia też piękne.
I tak zakończyły się nastepne, wspaniałe wakacje.
Ale wakacje, tylko pozazdrościć! pozdrawiam!
ReplyDelete