Thursday, January 25, 2018

Problem za problemem

     No więc kciuki na razie nie muszą być zaciśnięte, bo ta skomplikowana praca została przesunięta na poniedziałek. Droga, którą mamy podnosić przechodzi nad torami kolejowymi i musi być przy tym obecny inspector od kolejarzy. On nie ma żadnej wiedzy na temat budowy dróg, ale taki jest przepis. Musi nas obserwować. Niestety nie mogli takiego człowieka wysłać i musimy wyczekać do następnego poniedziałku, kiedy on się pojawi.
      Mówiąc o mojej pracy. Mam jeszcze jeden poważny problem. Może nie ja ale władze miasta. Kiedyś wspominałem, że metoda jaką buduję tą autostradę jest eksperymentalna. Nigdy tego jeszcze nie robiono. I dzieją się rzeczy, których nikt się nie spodziewał i nikt nie ma pojęcia dlaczego.
    Zacznę od początku. Dziwne jest dla mnie podejście do tej metody. Ktoś musiał dostać od kogoś w łapę albo decyzja pochodzi od polityków a nie od fachowców, bo to trochę nie ma sensu. Kiedy pracujemy dla rządu, czyli miasta, stanu lub rządu federalnego, każdy najmniejszy drobiazg, materiał, musi być przez nich sprawdzony i zatwierdzony. Nawet cegły, piasek, druty. Kiedy sprowadzamy go na budowę, musimy przekazać inspektorom certyfikat potwierdzający że materiał jest zatwierdzony. Ta nowa metoda wymaga wylewania nowego produktu, betonu, który nic takiego nie ma. Mało tego, nie ma żadnej dokumentacji jak zachowuje się on w wyznaczonych warunkach. Kiedy wylewamy zwykły beton, mamy dokładne dane jak on się kurczy w zimnych temperaturach. W jakich temperaturach można go wylewać, jak długo trwa jego wiązanie, etc. O tym nowym nie wiemy nic i także inspektorzy nie mają pojęcia. Oznacza to kłopot. Dlaczego?
Wyobraźmy sobie okno zrobione z metalowej ramy i wypełnione szkłem. Między metalem a szkłem nie ma żadnej przerwy. Jest bardzo gorąco kiedy okno jest budowane. Metal w tych warunkach jest rozszerzony a szkło nie zmienia swojej objętości. Okno zostaje założone i temperatury spadają do minusowych. Metal zaczyna się kurczyć a uparta szyba się nie zmienia. Oczywiście doprowadzi to do pękniecia szyby.
      Nasza droga zbudowana jest podobnie. Taka olbrzymia rama podzielona na małe kratki, zrobiona z tego nowego materiału. W środku tych kratek znajdują się płyty wykonane ze zwykłego betonu. Nikt nie wie jak one współpracują ze sobą, bo jak wspominałem, nie ma żadnych informacji. Wiemy tylko, że materiał w tej ramie jest kilkukrotnie silniejszy od zwykłego betonu. Spodziewam się więc, że kurczenie i inne cechy są też dużo inne. Od pewnego czasu, zauważyłem, że płyty betonowe (nie wszystkie, ale wiele) zaczynają pękać, dokładnie na środku. Tak jakby coś je rozerwało. Już teraz woda, deszcze, zaczynają przesiąkać przez te pękniecia. Pamiętajmy, że to nowa droga. Nawet jeszcze ne skończona. Pęknięcia i ich lokalizacja jest bardzo podobna do siebie, wynika z tego, że dzieje się coś nie przypadkowego. To co napisałem, to tylko moje rozważania. Nie ma na to dowodu. Próbuję zwrócić uwagę na to władzom miasta. Oni przyznają się powoli, że może to być poważnym problemem. Nikt jednak nie robi nic w kierunku wyjaśnienia sprawy. Myślę, że każdy jest przestraszony, co może się z tego narodzić. Kto zostanie posądzony o złe decyzje. A głowy mogą polecieć, jeśli naprawdę okaże się, że ta metoda jest błędem. Szczególnie, że Stan Nowego Jorku jest już w trakcie projektowania wielu nowych budów używających tego samego procesu. Jeżeli te wszystkie pękniecia będą musiały być naprawione, to będzie ich kosztowało olbrzymie sumy. Ale i to nie przyniesie rozwiązania. Gdyby się potwierdziło, że mam rację, to pęknięcia te będą dalej nastepowały. 
      Jako wykonawca nie mam z tym problemem nic wspólnego, ale oczywiście będą próby szukania naszej winy. Nie obawiam się, że mogą zrzucić na nas winę. Mimo wszystko to ja buduję tą drogę i wiedząc, że coś takiego się dzieje, nie przynosi mi chwały. Już od dłuższego czasu wznoszę alarm, ale nie ma poważnej reakcji. Ani od miasta, ani od moich szefów. Nie pozostaje mi więc innego niż zastosowanie starej chińskiej mądrości. Ja nic nie widzę, nic nie słyszę i nic nie mówię!

No comments:

Post a Comment