Hotele są tutaj olbrzymie. Każdy z nich to jak małe miasteczko. Nawet gorzej, bo nie ma jedenj ulicy tylko setki różnych korytarzy. Parter to same kasyna. Tysiące ludzi siedzi przy maszynach i stołach gier, tracąc fortuny.
Ciekawa historia. Znam człowieka, który był właścicielem firmy budowlanej. Mój kolega pracował dla niego bezpośrednio. Latali często prywatnym samolotem, właśnie do Las Vegas. Paul grał tylko dla zabawy ale tamten wydawał setki tysięcy i wiecej. Znali go już tam dobrze, bo natychmiast dostawał kredyt. Nie musiał nawet wydawać swoich pieniędzy. Spłacał to po jakimś czasie. Raz byłem tam, właśnie z Paulem. Poszliśmy do restauracji z żonami. Przy stole podaliśmy informację, że jesteśmy przysłani przez tego człowieka. Wszystko dostaliśmy za darmo. Przy stole przez cały obiad stał kelner, który podawał nam wszystko czego sobie zażyczyliśmy. Z szampanem włącznie. Niestety wpadł on tak głęboko w ten hazard, że przegrał wszystko co miał. Oczywiście zbankrutował. Nie może jeździć do Las Vegas, bo dobrali by się do niego. Nie oddał im wielu milionów dolarów. Kilka lat temu dostałem nowego operatora maszyn i okazało się, że to on. Pracuje fizycznie. Nie narzekał. Mówił że przeżył piękne chwile i nie ma żalu do tego co się stało.
Trzeba więc dobrze się pilnować, żeby nie wpaść w gorączkę złota. Jak się zacznie to trudno przerwać. Szczególnie, że zaprogramowane jest to w perfidny sposób. Zawsze w okolicy ktoś coś wygra. Natychmiast włączają się różne alarmy i wszyscy wiedzą, że komuś się powiodło. Wracają podnieceni do gry i tak hotel zarabia miliony. My nie przyjechaliśmy bawić się w to ryzyko. Byłem tu kilka razy i zawsze udało mi się coś wygrać. W chwili wygranej, nie ważne jakiej, zamykałem bisnes i wychodziłem z kasyna. Tym razem nie ryzykowałem. Zostawiliśmy walizki w ładnym pokoju. Wieśka poszła spać. Źle się czuła. Ja z Elaine wyszliśmy na miasto. Na zewnątrz był już wieczór. To lepiej, bo Las Vegas wtedy właśnie wygląda najpiękniej. Pochodziliśmy po głównej ulicy, oglądając światła głównych hoteli. Wystawała tam wieża Eifla, Empire State Building z Nowego Jorku, piramida egipska i setki innych niezwykłych budowli.
Wszędzie olbrzymie świetlne reklamy. Tutaj można załapać się na przeróżne koncerty i występy artystów. Wystepują tu codziennie grupy, które od dawna starciły popularność. Każdy jednak może znaleźć sobie to co lubi. Wielu piosenkarzy jest świetnych, tylko już nie tak bardzo popularnych.
W wielu miejscach stoją mężczyzni, którzy wykonują ten sam gest. W jedenej ręce mają plik reklamówek a w drugiej tylko jedną i uderzają nią w tamte. Są to reklamy prostytutek i miejsc szczególnych zabaw. W tym stanie jest to legalne. W hotelach chodzi też bardzo wiele pięknych pań i nasze dobre męskie oko i węch daje nam znać że to panie do wzięcia.
Po spacerze weszliśmy do hotelu Wenecja. Pięknie wygląda z zewnątrz.
Już tam zaczynają się kanały wodne, po których pływają gondole. Olbrzymie korytarze, wygladają jak ulice. Sufit zrobiony jest tak, że idalnie zastępuje niebo w czasie zmierzchu. Tak też wygląda główny plac Wenecji.
Można tam znaleźć wiele restauracji. I my zatrzymaliśmy się w jednej z nich na obiad. Elaine zamówiła danie z krewetkami. Bardzo je lubimy. Po otrzymaniu dania troszkę się jednak przestraszyła i nie była pewna jak to jeść. Były one bardzo duże. Miały wszystkie „nogi” i wyraźnie wystające, wybałuszone oczy.
Wróciliśmy do hotelu po 23-iej. Wcześnie rano udajemy się na pierwszy dzień przygód.
No comments:
Post a Comment