Thursday, June 22, 2017

Gdansk

Wreszcie zmieniła się pogoda. Po strasznej wiośnie, deszczowej i zimnej, zaczęło się lato. Pięknie, słonecznie, może tylko za dużo wilgotności. Mimo wszystko wolę to niż zimno i deszcze. Mam nadzieję, że tak już zostanie.
      W Polsce było podobnie, ale było też kilka ładnych dni. Wiem o tym, bo właśnie powróciłem z mojego kraju. Trochę się ukrywam z wyjazdem do Polski, bo nie wiem jak wytłumaczyć się przyjaciołom z braku możliwości spotkania. Jest to jednak bardzo trudne, jeżeli pobyt jest tylko 7 dni. Myślę, i przyrzekam, że będą kiedyś narzekać za zbyt częste odwiedzanie, jak pojawię się w Polsce na emeryturze. 
    Czasu brakuje, bo od niedawna postanowiliśmy, że za każdym przyjazdem, spróbujemy coś zwiedzić i przy okazji spędzić razem czas na wspólnych wakacjach. Tym razem wybór padł na okolice Gdańska.
    Zatrzymaliśmy się w Rewie. Pogoda nie pozwoliła nam na pełne  wykorzystanie piękna morza i tamtejszych plaż. 




A mieliśmy do tego możliwość, bo mieszkaliśmy w domku z którego wychodziło się na piaski Bałtyku. Ten z tarasem to nasz domek. 




Zmusiło nas to na opróżnienie pobliskich sklepów z piwem. Rodzinka zmówiła się przeciwko mnie i zmieniali się każdego wieczora przy całonocnej konsumcji tego napoju a ja musiałem wytrzymać każdą noc. Ale to ja na tym skorzystałem.
      Najwiekszą przyjemność miałem przy zabawie z najmłodszym pokoleniem. Ponieważ jestem kimś nie na codzień, dzieciaki lubiły się ze mną bawić a ja miałem większą frajdę niż one same.



 Są przemiłe. Hania z rodzicami, została w Sopocie na dłużej bo brała udział w konkursie piosenki dziecięcej. Tutaj jest jest występ.


   Odwiedziliśmy także Gdańsk i Sopot. Mieliśmy trochę szczęścia z pogodą. Jak jechaliśmy samochodem to padało a w chwili zaparkowania i spacerów robiło się słonecznie. Z przyjemnością spacerowałem ulicami tego miasta.




 Starówka i stary port jest naprawdę piękna. 




   Dzieciaki oczywiście szukały swoich atrakcji. Wszyscy skorzystali z jazdy na diabelskim młynie. No i oczywiście zatrzymywanie się przy każdej budce z lodami czy goframi.




     W Sopocie ztrzymaliśmy się na ich sławnym molu. 




Na samym końcu wiatr był tak silny, że trzeba było dobrze stać na nogach, żeby się nie przewrócić.
    Na drugi dzień powróciliśmy do Sopotu. Tam dzieci skorzystały z zabawy w Aqua Park. 




Ja z Kaziem robiliśmy zdjęcia i film. Byliśmy więc ubrani. Było tak parno i gorąco, że razem wyglądzliśmy jak po wyjściu z basenu.
    Jutro załączę zdjęcia i napiszę coś o reszcie pobytu.

2 comments:

  1. This comment has been removed by a blog administrator.

    ReplyDelete
    Replies
    1. I'm not sure which person you don't know. In front of Ola and Grazyna is Ula (Lukasz Kazus wife) with their son Tymon. And on the right of Kamil - girlfriend of Andrzej Kazus.

      Delete