Monday, February 13, 2017

Chiropraktyk

      Dochodzę do wniosku, że trzeba unikać narzekania na wszystko, co może dotyczyć mojego życia. Kilka dni temu pisałem o zmianie podejścia do pracy u obecnego pokolenia. Dzisiaj musiałem udowodnić, że jestem z tej starej generacji. 
Wczoraj padał zmrożony deszcz. Wyszedłem z domu o piątej rano. Wszystko wokół pokryte było warstwą lodu. 


Zszedłem ostrożnie po schodach i później wolno sunąłem w kierunku auta. Niestety, w połowie drogi wykonałem specjalny taniec pająka. Poślizgnąłem się na tym lodzie. Nie upadłem ale na końcu zatrzymałem się na jednej ręce, podobnie jak na poniższym zdjęciu.


    W tej samej chwili obejrzałem przepiękne gwiazdy i sztuczne ognie. Coś strzeliło mi w plecach nad biodrami. Nawet nie krzyknąłem z bólu tylko zalałem się łzami. Postałem tam chwilę zapłakany i następnie doczłapałem się do samochodu. Posiedziałem chwilę i postanowiłem jechać do pracy. Nawet tam, po prawie godzinie od wypadku, dalej ciekły mi łzy. Wziąłem pastylki na ból i teraz próbuję przetrwać. Nie mogę jednak nic robić. Zamówiłem wizytę u chiropraktyka i siedząc w biurze, wpisuję się w mojego bloga.
    Żona będzie niezadowolona. Wczoraj zepsuło się wejście na strych. Wymierzyłem wszystko i miałem iść kupić nowe.


   Nawet nie wiem jak bym mógł to wynieść ze sklepu ale o założeniu już nie ma mowy. Jak widać na zdjęciu to nie tylko drabina ale cała drewniana rama. Normalnie zakladają to przynajmniej dwie osoby a ja to robię sam. W moim stanie nie jest to do wykonania. Będzie musiała poczekać. 
   Dobrze że idę do lekarza, bo to nie pierwszy raz zdarza się coś takiego. Zawsze w tym samym miejscu. Za każdym razem leczyłem się sam. Może on coś pomoże? 

No comments:

Post a Comment