Tuesday, November 15, 2016

Najlepsze na świecie usługi lekarskie.

   Tym co się interesowali, dziekuję, czuję się lepiej. W szpitalu dużo mi nie pomogli i powiedzieli. To jest raczej fabryka pieniędzy. Porobili różne testy, potrzebne i niepotrzebne i na drugi dzień szybko wysłali do domu. Nie spodziewałem się niczego innego. Wczoraj udałem sie do specjalisty i niestety nie dużo więcej pomocy. To jest następna rzecz która musi być w tym kraju naprawiona, bo na razie co roku to gorzej. Pomoc lekarska. 
    Dalej twierdzę, że jak trzeba chorować to tutaj, bo możliwości największe. Ale... To nie jest już jednak,  znana nam dinozaurom, służba lekarska jaką znaliśmy w dawnych czasach. Może nie było tej technologii, nie było takich możliwości, ale byli lekarze a nie automaty do robienia pieniędzy. Bez serca i uczuć. Money, money, money!!!
     Nie próbuj się spóźnić na umówioną godzinę! You’re out! Jechałem kiedyś z pracy, gdzie urwałem się kilka godzin wcześniej i wpakowałem się w straszny korek. Ja nigdy się nie spóźniam! To mam we krwi. Tym razem wiedziałem, że nie dojadę na czas. Dzwonię i rozmawiam z tamtejszą sekretarką. Spóźnię się pięć minut - powiedziałem i przepraszam serdecznie. Nie trudź się, odpowiada. Nie będziemy czekać. Na nic prośby, że długo czekałem a to tylko pięć minut. Nie. Zrobiła mi nowy termin za dwa tygodnie. Pytanie, czemu więc jak zawsze zjawiam się na czas muszę czekać 40 minut na zobaczenie lekarza, pogorszyło tylko sytuację. 
    Pacjent nie ma już żadnych praw. Chyba że jakiś straszny lekarz, dentysta, który np. wyrywa zęby na żywo kleszczykami z drugiej wojny światowej i stracił wszystkich klientów. Ten próbuje być miły. Oczywiście do monentu otworzenia ust i pozwolenia mu wyrwania zęba.
    W każdym gabinecie pracuje kilka pielęgniarek i one odwalają całą robotę. Jedna wpada spisuje dane, inna waży i mierzy ciśnienie. Następna wypytuje się o powód przyjścia, wpisując wszystko na komputer. Trzeba trzymać czapkę na głowie bo wiatr by ja zerwał. Co chwila ktoś wpada i wypada z gabinetu. No a na koniec zjawia się taki hrabia i już wiadomo że lekarz. Nawet gdy wygląda jak ten który prosi o drobne pod mostem, włazi tak dostojnie z podniesioną głow i brakuje tylko żeby wyciągnął rękę do pocałowania. Rydzyk, cholera. Natychmiast czyta dane w komputerze. Po co tu pan przyszedl?
    Kurwa mać. Wszystko miał tam wypisane. Po co mi dupę zawraca. Szkoda jego czasu.
Ten mój także. Po opisaniu choroby, dowiedziałem się tylko, że nic na to poradzić nie można! Ciekaw jestem ile ta porada będzie mnie kosztować? Rachunek przyjdzie za miesiąc. 
Zapisał mi jakieś lekarstwo. Pytam się grzecznie po co to. Mówił że nic nie pomoże. To czy te pastylki coś zrobią? 
Nie. 
Ach to dobrze. Przestraszyłem się, że coś źle usłyszałem.
One są tylko na złagodzenie problemu i tylko na czas brania.....    i nie zawsze mogą pomóc. 
Dzięki jaśniewielmożny doktorze! 
I proszę natychmiast iść do swojego lekarza, bo jak będziesz je brał to może być konflikt z tymi co bierzesz na podwyższone ciśnienie. Prawdopodobnie Ci powie, żebyś przestał brać te swoje, bo one podobnie działają. 
Ok, czyli jak tak działają, to może je przestanę brać, bez tej wizyty do lekarza, na którą muszę czkać dwa tygodnie. 
Ja Ci tego powiedzieć nie mogę, bo nie jestem Twoim rodzinnym lekarzem!
    To tak jakbym się z kutasami w ciciubabkę bawił!
Uparcie szukałem czegoś, żeby skorzystać z tej wizyty. Pożaliłem się ze pogorszył mi się troche słuch, prawdopodobnie przez pracę przy ciężkim sprzęcie, z powodu chałasu. I co by mi poradził w tym względzie. Wyprowadził mnie z jednego pokoju i zostawił w następnym, przekazując, żebym poczekał na spcjalistę?! A ja myślałem że jestem u specjalisty. Okazuje się że czasy się dalej zmieniają. Kiedyś był lekarz! Następnie, jeszcze nie tak dawno, od kolana inny, od włosów inny, od nerki inny i tak wszystkie inne części ciała. To też już przeszłość. Teraz jest od uszu. Ale to za trudne do nauczenia w szkole. Jest więc od badania chorób a inny jest od słuchu!!! Bo to nie to samo! Nieeee.  Ucho to część ciała. Tam jest tyle różnych części, które trzeba przez lata w szkole rozpracować. Skóra, mięsień, tluszcz, bębenek, dziura w uchu. A ten drugi nie ma z tym nic wspólnego. On jest od dźwieków w uchu. To jest absurd. A jak by tak w moim zawodzie coś podobnego wymyśleć? Budowa drogi. Kopią dziurę w drodze i następnego dnia budowa staje bo czekają na tego który ma w ta dziurę zajrzeć i sprawdzić jak naprawić wodę. Po tem czkają na tego, który to zakopie a później na tego od betonu. 
   Doczekałem się na niego. Wziął mnie do następnego gabinetu. Prawdopodobnie policzą mi za każdy pokój. Tam przeprowadził różne testy z gwizdaniem mi do ucha w różnych tonacjach.
Pierwszy raz dostałem jakąś sensowną wiadomość o moim stanie. 
   Pan nie słyszy dobrze. 
Nie jestem pewien czy doszedł do tego dzięki tym testom, czy tylko przeczytał moje dolegliwości zapisane przez pielegniarkę. 
Fajnie. Co możesz mi na to poradzić.
Jest dużo różnych metod i aparatów. Umów z recepcjonistką spotkanie ze mną to Ci je pokażę.
Ludzie. Ja nie żartuję. To wszystko co piszę jest prawdą. Może napisana w czerwonym kolorze, ale prawda. 
   Czemu mi tego nie możesz teraz pokazać? 
Bo nie ma czasu. Nie jesteś ze mną umówiony. Masz wizytę z tym innym lekarzem. I tak wysłał mnie z powrotem do pierwszego pokoju, gdzie przeczekałem następnych kilka minut, żeby zobaczyć hrabiego, który mi powiedział do widzenia i wyszedł.
    Urwałem się z pracy. Przesiedziałem 40 minut, żeby nie być spóźnionym, na wejście do lekarza. Przesiedziałem w gabinecie następne 40 minut. Nie dowiedziałem się niczego. Nie mam pojęcia ile setek dolarów mi za to policzą z gwarancją że będzie to bardzo duża suma.
Jedyna korzyść to mam następną umowioną wizytę i też w czasie godzin mojej pracy, bo innych godzin przyjęć nie ma.
   Jeżeli przyjadę do polski i będę miał problem ze słyszeniem co mówicie, to proszę o cierpliwość i zrozumienie. Z taką opieką mam dużą szansę że w trumnie będę miał nowiusieńki, najnowocześniejszy  apartat słuchowy.

No comments:

Post a Comment