Thursday, January 14, 2016

Afryka




    Po narzekaniu na pracę, przeskoczę na coś  przyjemniejszego. Przynajmniej dla mnie. Czyli planowane wakacje.
     Zostało już tylko sześć tygodni do następnej wyprawy. Wszystko jest już załatwione. Oczekujemy tylko na wizy. Mówię w liczbie mnogiej, bo ponownie wybiera się ze mną mój kolega Marian.
Wspominałem nie raz, że jestem zakochany w Afryce. Tam też zaplanowałem naszą wycieczkę. Będzie trochę inna niż poprzednie. Nie jest to zwykłe safari.
      Zaczniemy od długich lotów. Musimy przelecieć do Amsterdamu (8 godzin). Tam kilka godzin czekania i następny lot do Rwandy (8.5 godziny). Jeszcze jedna przesiadka i ostatecznie lądujemy w Entebbe, Uganda.
      Będzie dużo podróżowania z miejsca na miejsce.  Noclegi mamy w czterech różnych  obozach. Kilka dni mamy na safari.
Pierwszym przystankiem innym niż tradycyjne to Kyaninga Lodge.
Leży on nad jeziorem o tej samej nazwie w Górach Księżycowych.


     Tam spędzimy dwa dni wspinając się na góry w poszukiwaniu małp. Jest ich tam bardzo dużo odmian. Głównym jednak celem jest spotkanie szympansów.


Wszystko to odbywać się będzie z naszym przewodnikiem. Mam nadzieję, że będzie miał jakąś broń palną, bo idziemy przez dżunglę pełną zwierząt. Żyje tam też odmiana lwów, która w odróżnieniu do ich kuzynów, często spędza czas na drzewach.




   Wycieczki takie zawsze pełne są niespodzianek. Może zdarzyć się, że pooglądamy tylko drzewa, a może być to pełna wrażeń zabawa. Wszystkie te małpy żyją na drzewach, więc trudniej jest je znaleźć, niż inne afrykańskie zwierzęta.
     Następny, główny przystanek to Gorilla Forest Camp znajdujący się w Bwindi Impenetrable Forest.

      

   To jest główny cel wycieczki.  Znów z obstawą, na pieszo, będziemy musieli wspiąć się na górę  wysokości 2,000 metrów. Tam, licząc na szczęście, mamy je odnaleźć i spędzić z nimi dwa dni.


Nie, nie będziemy tam spali. Wracamy na noc do obozu i na drugi dzień ponownie do nich.
Znów, wiele zależeć będzie od szczęścia.
Na zakończenie, przebywając w Mihingo Lodge,


wyjedziemy na ostatnie safari na koniach. W tym przypadku mamy nadzieję, że jeżeli jakiś lew będzie głodny, zabierze się najpierw za konia.


     Tak ma w skrócie to wyglądać. Przebywając na afrykańskich terenach, bawię się wspaniale, nawet bez szczęścia spotkania zwierząt. Naturalnie każde z nich przynosi wiele radości.
Co z tego wszystkiego wyjdzie okaże się już w niedługim czasie, ale zaplanowanych jest wiele atrakcji. Coś musi się udać.     
  Na zakończenie. Znalazłem film z obozu w którym będziemy przebywać. Raczej bardzo rzadkie, ale prawdziwe spotkanie z rodziną Goryli.



No comments:

Post a Comment