Wczoraj spotkałem się ze Staszkiem, kolegą z Politechniki Koszalińskiej.
Jeszcze w czasie studiów, pracowaliśmy razem w czasie wakacji w Zachodnim
Berlinie. Kiedy my wyjechaliśmy na stałe do USA on osiedlił się w Szwecji.
Razem z żoną wyjechali na wakacje
na wyspy Karaibskie i zatrzymali się w Nowym Jorku na dwa dni. Wykorzystaliśmy
to na krótkie spotkanie i spędziliśmy kilka godzin w barze przy piwie.
Oprócz rozmów o dawnych czasach, dowiedziałem się trochę o warunkach życia
w Szwecji. Były chwile, że kazałem mu przestać mówić, bo różnica życia miedzy Szwecją
a USA jest trochę wykurzająca. Oczywiście żartowałem ale fakty są
niezaprzeczalne. Nie znaczy to żebym chciał tam mieszkać, chociaż może jest to
lepsze miejsce. Ja jednak podchodzę do wszystkiego z innego punktu widzenia.
Jak mówią: Zielona trawa sąsiada, czyli wszędzie
dobrze, gdzie nas nie ma? Cieszę się z
tego co mam a może trochę zazdroszcząc innym.
Czego się dowiedziałem.
W Szwecji ludzie mają po 6 a nawet 7 tygodni wakacji. W porównaniu z moimi
trzema to trochę różnicy jest. Do tego ma prawo zamienić ponadgodziny z materialnego
wynagrodzenia na dodatkowe wakacje. Kiedy stracił pracę, firma wypłaciła mu
trzyroczną wypłatę. My w najlepszym wypadku mamy czek za dwa tygodnie.
Po urodzeniu
dziecka, rodzice dostają 480 dni wolnego i mężczyzna musi wziąć część z tego
czasu, czyli każdy ma ponad pół roku
wakacji.
Szkoły są za darmo i to nie tylko podstawowe ale także wyższe.
Dzieci w wieku powyżej jednego roczku maja także za darmo żłobki I przedszkola.
Oczywiście także opieka zdrowotna jest za darmo.
Ich liberalne myślenie
jest tak rozbudowane, że dochodzi do absurdów. Na przykład imigranci (jest już
ich 15 procent) dostają raz w roku pieniądze od rządu, żeby mogli polecieć do
swoich krajów odwiedzić rodziny.
Było tego jeszcze
trochę ale nie zapamiętałem wszystkiego a nie chce napisać czegoś co źle usłyszałem.
Inna rzecz, że kiedyś
czytałem że kraj ten ma najwięcej przypadków samobójstw. Nie dziwię się, jeśli mieszkają
w północnych terenach, gdzie noce trwają 20 godzin. Ja tutaj wpadam w depresje
w czasie zimowym, kiedy mamy krótkie dni a to dalej 9 godzin nie 4.
Teraz trochę na
inny temat. Zdrowia. Kilka dni temu, wyjechałem z domu jak zwykle o 5:30 rano.
Temperatury spadły do -10 stopni. Ciemno, zmarznięty przejeżdżałem obok
człowieka w dresach sportowych, który wybiegł sobie na poranne ćwiczenia. Czy to ja? Zestarzałem się tak, że pomyślałem
– wariat? Może mnie można posądzić o
lenistwo i wygodne życie. Nie zależy mi. Wolę zostać takim jakim jestem. Nigdy
w życiu nikt by mnie nie wypędził na taki bieg w podobnych warunkach.
Nie dawno
czytałem o człowieku, który codziennie biegał w Central Parku. Był sławny z
propagowania biegu dla zdrowia. No i zmarł na atak serca w czasie jednego z
nich.
Podobnie jest z
produktami żywnościowymi. Co roku znajdujemy artykuły o czymś cudownym dla
zdrowia albo o szkodliwym. Jeszcze do niedawna straszono mnie o szkodliwości
kawy. A teraz pojawił się artykuł, że kawa jest wspaniała i pomaga w wielu
możliwych chorobach. Szczególnie dla kobiet. Obniża możliwość dostania raka
skóry aż o 30 procent. Tak samo działa na raka piersi, chorobę Alzhaimera,
cukrzycy i wiele innych. I tego też nie biorę bardzo na serio. Myślę że trzeba jeść
i pić to co się chce, czego chce Twój organizm i z niczym nie przesadzać.
Wiele badań przeprowadzanych jest przez instytucje opłacane
przez kogoś. Dlatego pojawia się wiele artykułów na temat co jest zdrowe. W
jednym roku czytam, że Greckie jedzenie jest najzdrowsze. Za rok, że Meksykańskie
, etc. Prawdopodobnie producenci tych dań, produktów, zapłacili za te badania i
zrobione były tak, żeby pokazać to co chcą a ukryć inne informacje.
Jaki wniosek?
Zamawiam lunch. Tłusty hamburger z dużą ilością bekonu i frytkami
posypanymi solą i zalane ketchupem. Potem jak
najszybciej kładę się na kanapie i zapadam w drzemkę, oglądając w telewizji
sport.