Wednesday, January 29, 2014

Zima




Musiał Bogusław

Zima

Oj zimo! przestań wariować
Wystarczy już śniegu i ślizgawicy
Codziennie autko muszę szorować
A później się ślizgam nim na ulicy
Przestań! uciekaj gdzieś na Alaskę
Nie bądź już taka żałosna
Zresztą! niedługo popadniesz sama w niełaskę
Gdy w kalendarzu pojawi się wiosna

     Ale niestety jeszcze przynajmniej cały Luty będzie nas męczył. U nas śnieg pada co kilka dni i w chwili kiedy z tej bieli zaczynają pojawiać się skrawki trawy, asfaltu, natychmiast zostają przykryte następną warstwą śniegu. Nie wiem czy nasz klimat się zmienia czy nie, zostawiam to naukowcom i filozofom, ale jeżeli miałbym wybór między globalnym ociepleniem czy oziębieniem to na pewno wybrał bym to pierwsze. Niech się topią lody, srać na białe niedźwiedzie ale niech będzie cieplej.
    Wychodząc codziennie z domu, oglądam dziesiątki śladów różnych zwierząt, które spacerują wokół naszego domu i udając ogrodników, przycinają mi moje krzewy. Zjadły już ich bardzo dużo i mam nadzieję, że na wiosnę odbiją i coś z nich zostanie. Sarny także dobierają się do kory większych krzewów.
Oczywiście, jak zwykle dokarmiamy ptaki, bo przy tych śniegach, trudno im coś znaleźć. Jest więc u nas istny zwierzyniec. Ponieważ nauczyły się, że można znaleźć tutaj pokarm, wyczekują w każdym krzaku na nowe dostawy, które zresztą są natychmiast pochłonięte. Wysypujemy co tydzień kilka kilogramów nasion słonecznika i innych mieszanek, ale to wystarcza tylko na kilka dni. Nie robię dużo zdjęć, bo temperatury cały czas w okolicy -20 stopni i nie mam zamiaru wysiadywać na zewnątrz w celu pstryknięcia ciekawej fotki.
     Pojawia się też częściej nasz jastrząb, ale ten z innego powodu. Cały czas szuka swojej partnerki i nie może zrozumieć, że to tylko głośnik z nagraniem głosu ptaków. To cieszy, bo dzięcioł będzie miał problemy jak wróci. 



Ciekawe jest, że zawsze za jastrzębiem frunie kilka wron. I jak ten nie wydaje dużo głosu, to wrony oczywiście strasznie hałasują. Prawdopodobnie czekają na resztki po tym co zostanie z pokarmu jastrzębia.
To przypomina mi ostatnie zdarzenie w Watykanie. Kiedy papież wypuścił kilka białych gołębi a natychmiast po tym wyleciało kilka czarnych (oczywiście) wron i zaatakowało te symbole pokoju. Bardzo dobry temat do nowego horroru.



     W pracy dalej przestój i nic nie słychać o naszej przyszłości. Nikt bardzo nie narzeka, bo dalej nam płacą, ale staje się to trochę niezdrowe. Takie siedzenie bez celu wprowadza nas wszystkich w ponury nastrój. Mam jeszcze kilku pracowników i próbuję znaleźć im jakieś zajęcie ale jest to coraz trudniejsze. W tym wypadku śnieg jest pożądany, bo za każdym razem miasto oczekuje jego usunięcia i mamy za to dodatkowo płacone.
      W czasie przerwy na lunch, udaje się często na pobliski parking, nad oceanem, gdzie zbierają się mewy i też je dokarmiam. Tym jednak nigdy nie wystarcza. Kupuje kilka bochenków chleba i znika to w ciągu kilku minut. Oczywiście ja zawsze z aparatem i próbuję uchwycić ciekawe momenty. Trudno jest jednak karmić jedna ręką a druga robić dobre zdjęcia. Ale jest kilka ciekawych.






     W ostatnia sobotę byliśmy na zabawie szkolnej. Nasza koleżanka Ewa uczy w polskiej szkole.  Nie jestem pewien, ale to chyba tylko w soboty, bo to tylko dla polskich dzieci w celu utrzymania polskiej kultury i języka. Co roku próbujemy w tym uczestniczyć, bo zarobek z tej zabawy idzie na pomoc finansową dla tej instytucji. Pod koniec wszyscy kupują losy loterii fantowej i można wygrać coś, co podarowują różne firmy. I znów nie jest ważne, żeby coś wygrać, chociaż na pewno miło, ale pieniążki idą na pomoc dla szkoły. Kupiłem ich bardzo dużo, ale żaden nie był szczęśliwy.


Za to przy naszym stole John Tarranto wygrał dwa razy (kosze ze smakołykami i opłacone wejście do salonów do opalania i spa) a sama Ewka, która to organizuje, wygrała główną nagrodę – I-Pad. Wróciliśmy do domu po drugiej w nocy.
    Mówiąc o spa. Wczoraj oglądałem powtórkę kabaretonu w Koszalinie z 2012 roku. Nigdy tego nie widziałem. Jednym z numerów grany był przez kabaret Paranienormalni a skecz z Mariolka właśnie w spa. Próbowałem to znaleźć na youtube, ale wszystko co znalazłem jest zablokowane. Wygląda jednak, że tylko w Stanach a w Polsce można to zobaczyć. Załączam więc poniżej z nadzieja że jest to możliwe. Prawdopodobnie już to oglądaliście ale mnie się bardzo podobało, więc dla powtórzenia.


    W niedzielę wieczorem odbędzie się finałowy mecz futbolu. Jest to najważniejsze wydarzenie sportowe w Stanach. I organizowane w stylu pierwszego dnia olimpiady. Czyli koncerty muzyczne, pojawiają się gwiazdy piosenki,  pokazy fajerwerków i różne inne niespodzianki. 




       Zawsze odbywają się w miastach z cieplejszym klimatem. Tym razem pozwolono zrobić to w Nowym Jorku, a może dokładniej w New Jersey, bo tutaj jest stadion. Będzie jednak bardzo zimno i bilety na sam stadion, nie sprzedają się tak szybko jak w poprzednich latach. Chociaż wszystkie zostały wyprzedane, to wiele z nich wraca na czarny rynek, żeby zarobić pieniądze. Normalnie bilety są w cenie 1500 dolarów. Są tam też zamknięte, oszklone loże ( z telewizorami, jedzeniem, piciem). Te wykupywane są przez bogate firmy na cały rok. Koszty są olbrzymie, bo chyba w okolicy 500,000.00 dolarów. Ale pisali, że właściciele sprzedawali je na tą imprezę za tą samą cenę (za jeden dzień). My zbieramy się u Georga, który ma swoje małe kino i olbrzymi ekran i tam w cieple przy drinkach, piwie spędzimy ten wieczór, nie musząc wydawać 1500 dolarów i stać w korkach samochodowych przed i po imprezie. 




No comments:

Post a Comment