Micia
Dzisiaj bez zdjęć, filmów czy humoru. Wczoraj wieczorem, po przyjściu z pracy poszedłem ostatni raz do szpitala dla zwierząt z naszym kotkiem Micią. Była z nami prawie 20 lat. W przeliczeniu na ludzkie, to około sto lat. Niestety była już tak słaba, że nie mieliśmy serca dalej patrzeć jak się męczy. Prawdopodobnie pożyłaby jeszcze kilka tygodni albo nawet miesięcy, ale nie miało to sensu. Przez wiele dni zmienialiśmy decyzję, aż wreszcie wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że dla jej dobra trzeba to zrobić. Oczywiście na mnie to przypadło.
Tak, więc umówiłem się z lekarką i wczoraj się z nią spotkałem. Zostałem z Micią przez cały okres tego zabiegu uśpienia. Do ostatniej chwili leżała spokojnie i patrzyła się na mnie, kiedy ją głaskałem. Po tym już wiem, że nie będę miał więcej żadnego zwierzątka w naszym domu. Nie chcę więcej czegoś takiego przeżywać. Wróciłem do domu i zastałem rozpłakaną Wiesię w trakcie wyrzucania wszystkich drobiazgów po naszym kotku.
Kiedy wróciłem dzisiaj z pracy zdałem sobie sprawę, że brakuje mi jej powitania, choć nie raz męczyło mnie jej miauczenie.
Może jedno zdjęcie. W kilka tygodni jak ją dostaliśmy od znajomych.
This comment has been removed by the author.
ReplyDeleteW dobrym domu miałaś dobre życie,
ReplyDeleteśmierć dotknęła cię cicho, łagodnie,
teraz jesteś w nieziemskim niebycie,
dobrze umrzeć wśród bliskich, i godnie.
Pewnie jesteś już w kocim niebie?
I polujesz na niebiańskie myszy?
Boski Kocur coś mruczy do ciebie,
o czym, nikt oprócz ciebie nie słyszy.
Miło wspomniał cię twój pan na blogu,
poświęciwszy czas na opisanie,
dobry człowiek z niego, miły Bogu?
Niech ode mnie słów kilka dostanie.
Umie widzieć, wczuć się w innych dolę,
wciąż dostrzega to, co go otacza,
niech pamięta twą kocią swawolę,
czas zabawy, i już nie rozpacza.
Piekny wierszyk. Dzieki!
Delete